Styczniowa akcja likwidacyjna w getcie warszawskim

Ostatnia strona zapisków Abrahama Lewina z dn. 16 stycznia 1943 r.  /Źródło: Archiwum ŻIH

Ostatnia strona zapisków Abrahama Lewina z dn. 16 stycznia 1943 r. /Źródło: Archiwum ŻIH

Anna Majchrowska, Żydowski Instytut Historyczny, 16 stycznia 2020

Początek drugiej akcji likwidacyjnej Niemcy zaplanowali na dzień 18 stycznia 1943 r. Jej celem było wywiezienie ok. 8 tys. osób do Treblinki. Tym razem jednak po raz pierwszy napotkali zbrojny opór Żydów. Akcja trwała zaledwie cztery dni, ale, jak wspominała po wojnie Cywia Lubetkin, „niemiecki plan deportacji wszystkich pozostałych w Warszawie Żydów do Treblinki został udaremniony”. W wyniku akcji zginęło kilku członków grupy Oneg Szabat, m.in. Gustawa Jarecka, Abraham Lewin, Perec Opoczyński.

22 lipca 1942 r. Niemcy rozpoczęli akcję likwidowania warszawskiego getta. W jej wyniku w obozie zagłady Treblinka II zostało zamordowanych ok. 300 tys. osób. Nieco ponad 11 tys. trafiło do obozów pracy, ponad 10 tys. zmarło, bądź zostało zabitych na terenie getta, 8 tys. uciekło na stronę aryjską. [1]

W getcie pozostało ok. 35 tys. skoszarowanych na terenie szopów oraz ok. 20 tys. osób „nielegalnych”, czyli — jak pisze Ringelblum — ludzi bez numerków, ludzi, którzy w myśl prawa powinni się znajdować na Umschlagplatzu, a jednak — żyją. [2] Getto zamieniło się w wielki obóz pracy. Byli to przeważnie ludzie młodzi i samotni, którzy stracili swoich bliskich i którzy wiedzieli, że czeka ich ten sam los. Zaczęto więc poważnie myśleć o zorganizowaniu walki zbrojnej. Jesienią 1942 r. przystąpiono do odbudowania struktur podziemnych getta, poszukiwano również sposobów nawiązania bliższych kontaktów z polskim podziemiem. [3]

Początek drugiej odsłony akcji likwidacyjnej Niemcy zaplanowali na dzień 18 stycznia 1943 r. Do akcji przystąpili o godz. 7.30. Jej celem było wywiezienie ok. 8 tys. Żydów nieposiadających dokumentów o zatrudnieniu. Poszukiwali osób przebywających w getcie nielegalnie, okazało się to jednak niewykonalne. Nikt nie stawiał się na wezwania — mieszkańcy zastosowali bierny opór. W związku z tym Niemcy zaczęli łapać na ulicach kogo się dało, byle wywieźć zaplanowaną liczbę ofiar. Zlikwidowali m.in. ostatni szpital w getcie, przy ul. Gęsiej 6/8. 1170 osób zabito na ulicach getta. W ciągu czterech dni akcji deportowano w sumie ok. 5 tys. osób. [4]

Tym razem jednak po raz pierwszy Niemcy napotkali zbrojny opór Żydów. Akcja trwała zaledwie cztery dni, ale, jak wspominała po wojnie Cywia Lubetkin, niemiecki plan deportacji wszystkich pozostałych w Warszawie Żydów do Treblinki został udaremniony. Niemcy napotkawszy nieprzewidziany zbrojny opór, przerwali akcję. Nie opłacało im się płacić życiem za śmierć Żydów.

Walkę rozpoczęli członkowie Haszomer Hacair, mieszkający razem przy ul. Miłej 61. Tak te wydarzenia wspominają żydowscy bojowcy należący do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej: Marek Edelman i Cywia Lubetkin.

(...) 18 stycznia 1943 roku getto zostaje zamknięte i zaczyna się druga akcja likwidacyjna. Tym razem nie udaje się jednak Niemcom bezkarnie przeprowadzić swoich planów. Cztery zabarykadowane grupy bojowe stawiają pierwszy zbrojny opór w getcie. ŻOB otrzymuje swój chrzest bojowy w pierwszej większej walce ulicznej na zbiegu Miłej i Zamenhoffa. Tracimy tam kwiat naszej organizacji. Cudem tylko i dzięki swej bohaterskiej postawie uratował się komendant ŻOB Mordechaj Anielewicz. Okazuje się, że walka uliczna jest dla nas zbyt kosztowna — nie jesteśmy do niej przygotowani. Nie mamy odpowiedniej broni. Przechodzimy do walki partyzanckiej. Dochodzi do 4 większych starć w domach — Zamenhoffa 40, Muranowska 44, Miła 34, Franciszkańska 22. (…) — tak pisze o pierwszej akcji oporu zbrojnego w getcie Marek Edelman. [5]

Więcej szczegółów na temat owego „chrztu bojowego” ŻOB w walce ulicznej podaje Cywia Lubetkin: W tym powstaniu [tzw. Styczniowym powstaniu 1943 r.] wypróbowane zostały dwie bojowe taktyki. Jedną zastosowała grupa Haszomer Hacair, na której czele stał Mordechaj Anielewicz. Członkowie tej grupy, zaskoczeni na początku akcji, dopuścili, aby Niemcy ich zgarnęli, zmieszali się z tłumem i czekali z ukrytą bronią. W pewnym momencie, kiedy Niemcy i ich ukraińscy pomagierzy prowadzili tłum na Umschlagplatz, padł rozkaz strzelania. Członkowie grupy po rozpoczęciu strzelaniny wołali do Żydów: »Uciekajcie«. Ci jednak, przerażeni, zdezorientowani, nie rozbiegli się, lecz większość ruszyła właśnie w kierunku Umschlagplatzu. Bali się, że Niemcy ich złapią i na miejscu zamordują. Niektórzy łudzili się, że jeżeli sami przyjdą na Umschlagplatz, to może Niemcy pozwolą im żyć. Wielu zdołało jednak zbiec. W pierwszej chwili Niemcy byli zaskoczeni. Zbici z tropu, stracili panowanie nad sytuacją. Słyszeliśmy ich krzyki: »Żydzi do nas strzelają«. Zaszokowało ich to i zdumiało, nie mogli zrozumieć, co się dzieje. Nasi tymczasem wykorzystali chwilę zamieszania i strzelali dalej. W końcu jednak Niemcy ochłonęli i nasi towarzysze spostrzegli, że ze swymi rewolwerami stoją twarzą w twarz z uzbrojonymi po zęby Niemcami. Niemal wszyscy członkowie tej grupy zginęli. Niektórzy uciekali, lecz zostali zastrzeleni przez pędzących za nimi Niemców. Innym wyczerpały się naboje. Z całej grupy ocaleli Mordechaj Anielewicz i jedna dziewczyna. [6]

Członkowie Dror i Gordonii, mieszkający razem przy ul. Zamenhofa 58, zaatakowali Niemców wchodzących do tego domu. Podobnie walczyły z Niemcami inne grupy bojowców w domach getta centralnego, dowodzone przez Arie Wilnera oraz Eliezara Gellera. Izrazel Kanał z Akiby zorganizował samoobronę na terenie szopu Schultza. W walce zginęło ok. 12 Niemców i wielu bojowców. Kilkudziesięciu członków Bundu zostało zabitych na Umschlagplatz, gdy odmówili wejścia do wagonów. [7]

Jak podkreślają Barbara Engelking i Jacek Leociak, opór zbrojny w styczniu miał decydujące znaczenie dla dalszych walk powstańczych w getcie. Przełamano psychologiczną barierę strachu przed okupantem. Żydzi przestali być postrzegani i czuć się jak bezbronne ofiary. Wycofanie się Niemców po czterech dniach i zaniechanie wywózek było interpretowane jako efekt oporu stawianego przez Żydów. [8]

Dokumenty: opis styczniowej akcji likwidacyjnej autorstwa Jechiela Górnego na portalu Delet.

Artykuł w „Nasze Słowo” z 31 stycznia 1947 r. — „W rocznicę styczniowego powstania w getcie warszawskim” na stronie Centralnej Biblioteki Judaistycznej.

Członkowie Oneg Szabat, którzy zginęli podczas styczniowej akcji likwidacyjnej:

Icchak Giterman — po wybuchu wojny Giterman pracował w Joincie – najpierw w Wilnie, potem w Warszawie. Był dla grupy Oneg Szabat jednym z najważniejszych darczyńców – jego nazwisko pojawia się wielokrotnie w Księdze kasowej, w której rejestrowano wpływy i wydatki. W getcie Giterman stracił żonę i syna. Mimo, że zdobył fałszywy argentyński paszport, ostatecznie zrezygnował z możliwości wyjazdu. Po wielkiej akcji likwidacyjnej nadal organizował samopomoc i wspierał finansowo Żydowską Organizację Bojową. Zginął 18 stycznia 1943 r. zastrzelony przez Niemców. Miał 54 lata.

Gustawa Jarecka — dla Archiwum kopiowała dokumenty przechodzące przez sekretariat Rady Żydowskiej, m.in. dane statystyczne z wielkiej akcji likwidacyjnej. Przypisuje się jej autorstwo wstrząsającego reportażu dokumentującego deportacje z getta – „Ostatnim etapem przesiedlenia jest śmierć”. Marceli Reich-Ranicki, który pracował z nią w sekretariacie Rady Żydowskiej, zanotował we wspomnieniach, że Jarecka nie skorzystała z możliwości ucieczki, bo nie chciała zostawić swoich synów. Prawdopodobnie zmarła z wycieńczenia razem z nimi w pociągu jadącym do obozu zagłady w Treblince w styczniu 1943 r. Miała 35 lat.

Abraham Lewin — kopista archiwizowanych dokumentów. Opatrywał je pseudonimem „Nowolipie” – od nazwy ulicy, przy której mieszkał w getcie. Przekazywał też do Archiwum wywiady z docierającymi do getta uchodźcami. Najważniejszym dokumentem, jaki po sobie zostawił, jest jednak Dziennik – wyjątkowe świadectwo życia w czasie pierwszej akcji likwidacyjnej i wstrząsający zapis osobistej tragedii: wywózki ukochanej żony do obozu zagłady w Treblince. Ostatni wpis w Dzienniku jest z dnia 16 stycznia 1943 r.

Onegdaj nocą z domu, w którym przebywają ci, co powrócili z obozów pracy, zabrano 20 Żydów. Zabrali ich do Rembertowa na roboty. Rembertów pochłonął już dużo żydowskich ofiar. Określa się liczbę złapanych wczoraj Polaków na 7–8 tysięcy, wśród nich było 16 Żydów. Nie wiadomo jeszcze, co z nimi zrobią: zabiją ich czy też wtrącą do więzienia. Również i dziś odbywa się „akcja” w polskiej dzielnicy. Powiadają, że Gubernia będzie musiała dostarczyć 300 000 robotników do Niemiec. Jedna Warszawa – 30 000. Wczoraj i dzisiaj aresztowani zostali zabrani na Pawiak.

Prawdopodobnie podczas styczniowej akcji likwidacyjnej został wywieziony do obozu zagłady w Treblince. Miał 50 lat.

Perec Opoczyński — materiały do pracy zdobywał, pracując w getcie jako listonosz. Codzienna praca na ulicach getta i obserwacja koszmaru egzystencji jego mieszkańców stały się podstawą serii drobiazgowych reportaży. Opoczyński opisywał w nich życie mieszkańców wybranych kamienic, działalność komitetów domowych czy przejmujących opisów zaobserwowanych sytuacji. Prawdopodobnie wywieziony do obozu zagłady w Treblince. Miał 50 lat.

Chaskiel Wilczyński — dla Oneg Szabat przeprowadzał wywiady z uchodźcami, kopiował dokumenty. W getcie pracował jako administrator kamienicy przy Ogrodowej 43, dzięki czemu do Archiwum przekazał nie tylko swoje prace historyczne dotyczące sytuacji Żydów na początku XIX wieku, lecz także m.in. listy lokatorów swojej kamienicy i notatki z pracy. Zginął w styczniu 1943, prawdopodobnie z żoną Karolą i córeczką Halinką. Miał 50 lat.