O Esterze Siemiatyckiej, sołtysie Edwardzie Malinowskim i procesach sądowych

Żródło: Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN

W związku z pojawiającymi się w niektórych mediach dezinformacjami związanymi z procesem wytoczonym prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu - redaktorom i współautorom tomów "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" udostępniamy przygotowany przez prof. Barbarę Engelking artykuł, w którym autorka metodycznie, krok po kroku wykłada wszelkie zagadnienia związane z opisaną przez nią historią, analizą źródeł oraz samym pozwem.

O Esterze Siemiatyckiej, sołtysie Edwardzie Malinowskim i procesach sądowych

Akt 1: W czasie okupacji

2 listopada 1942 r w północno-zachodniej części okupowanej Polski, zwanej wówczas Bezirk Białystok[1], Niemcy zaczęli likwidować utworzone tam wcześniej getta. W ciągu dwóch tygodni, w czasie tzw. akcji, Żydów z otaczanych przez żandarmerię i policję gett transportowano do kilku większych miejscowości stopniowo wywożono do obozów zagłady. Niemcy wysiedlili wówczas także około 1500 mieszkańców getta w Drohiczynie, przewożąc ich 5 listopada do Siemiatycz, skąd wraz z tymi z pobliskiego Grodziska i Mielnika wagonami towarowymi pojechali do komór gazowych Treblinki.

Żydzi wiedzieli już, że wywózka oznacza śmierć, krążyły pogłoski, do miasteczek Podlasia docierali uciekinierzy z obozu; nic więc dziwnego, że wielu w obliczu likwidacji getta decydowało się na ucieczkę. Z samego Drohiczyna – według rozmaitych źródeł – miało uciec 250[2], 270[3] lub 300[4] Żydów. Niektórzy mieli przygotowane wcześniej miejsca u Polaków, inni uciekali spontanicznie, wobec perspektywy śmierci. Jedną z uciekinierek była Estera Siemiatycka[5], która w nocy przed likwidacją getta wraz z synem Beniaminem (rok i 9 miesięcy), siostrą Frumą Leą i jej córkami, Maszą (rok) i Perełką (3 lata) uciekły do znajomego, p. Czapkowicza, u którego wcześniej zostawiły wiele rzeczy na przechowanie. Nie zostały u niego na dłużej, następnego dnia poszły z dziećmi do lasu w Koczerach za Drohiczynem. Dla okolicznych mieszkańców nie było to tajemnicą – jakaś kobieta przyniosła dla dzieci garnek klusek na mleku, inna przyszła sprzedać swój ausweis; kupiła go Estera. Jako „Marianna Bujalska” wyszła z lasu, by kupić coś do jedzenia. W czasie jej nieobecności siostra i trójka dzieci zostały złapane[6] i wydane Niemcom – wszyscy zginęli.

Estera pobiegła wówczas przez las; dotarła do znajdującego się 17 km dalej Malinowa. Poszła do sołtysa wioski, Edwarda Malinowskiego (syna Stanisława), chciała poprosić go, by pomógł jej wyjechać na roboty do Prus[7]. Według słów Estery sołtys od razu zorientował się, że jest Żydówką, pojechał po rzeczy, które zostawiła w Drohiczynie u Czapkowicza, i miał wziąć je dla siebie. Dodatkowo miał jej także zabrać przyzwoity sweter, który miała na sobie, dając w zamian gorszy; zabrał również połowę posiadanych przez nią pieniędzy[8]. Potem – jak się umówili – zaprowadził ją na posterunek żandarmerii niemieckiej w pobliskich Dziadkowicach, zgłaszając, że jest Polką Marianną Bujalską, która uciekła z robót przymusowych. W ten sposób uratował Esterze życie[9].

Z żandarmerii w Dziadkowicach Esterę przewieziono na posterunek w Boćkach, a stamtąd do obozu karnego w Bielsku Podlaskim[10], gdzie spędziła miesiąc (kara za „ucieczkę z robót”), a następnie poprzez Arbeitsamt (niemiecki urząd pracy) wyjechała do Rastenburga (Kętrzyna), gdzie dostała pracę jako pomoc domowa u rodziny Fittkau. Nie miała żadnych rzeczy, postanowiła więc napisać do sołtysa Malinowskiego, żeby jej coś przysłał.

Poczta dostarczyła list innemu Edwardowi Malinowskiemu w Malinowie[11], z którym Estera nawiązała korespondencję, a potem wymianę handlową. Estera (jako Marianna Bujalska) wysyłała mu paczki z drożdżami (potrzebowano ich na wsi do pędzenia bimbru), on do Kętrzyna posyłał produkty na sprzedaż. Esterze zależało na podtrzymywaniu tego kontaktu, bo chciała, żeby uważano ją za Polkę. Na początku 1944 r. Estera dostała 10-dniowy urlop, a nie mając dokąd się udać, przyjechała do swojego partnera handlowego – Edwarda Malinowskiego (syna Adolfa) z Malinowa, którego jeszcze osobiście nie znała. Wówczas we wsi wiele mówiło się o niedawnych wydarzeniach: rozstrzelaniu grupy Żydów, która ukrywała się w pobliskim lesie. Mówiono, że mieli ich wydać sołtys Edward Malinowski wraz z leśniczym. Leśniczy został w odwecie zabity przez partyzantów żydowskich działających w okolicznych lasach[12], sołtysowi Malinowskiemu zabrali zaś sporo rzeczy, w tym te, które wcześniej należały do Estery. Ukrywający się wtedy w okolicy i współpracujący z partyzantką żydowską Kalman Krawiec wspominał w powojennej relacji, że w lesie koło Malinowa miało kryjówkę 22 Żydów, z których 18 rozstrzelano, a czterem udało się uciec[13].

Estera Siemiatycka po krótkim urlopie w Malinowie wróciła do Kętrzyna. Tam przeżyła wojnę, na robotach poznała także swojego drugiego męża, Polaka Teodora Wiśniewskiego. Urodziło im się trzech synów; mieszkali w Łomży, potem we Wrocławiu, następnie w Warszawie. Pracowała krótko jako przedszkolanka[14]. Po 1968 r. Estera (po wojnie nazywała się po mężu Maria Wiśniewska) wyjechała z Polski; zamieszkała z dwoma synami w Szwecji, a najmłodszy znalazł się w Australii.

Ciąg dalszy:


[1] Z likwidacji wyłączone były wówczas niektóre miasta, m.in. Białystok i Prużany. Szczegółowo o likwidacji gett w powiecie Bielsk Podlaski, na terenie którego znajdował się Drohiczyn, piszę w tekście: Powiat bielski [w:] Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, red. Barbara Engelking, Jan Grabowski, Stowarzyszenie Centrum nad Zagładą Żydów, Warszawa 2018, s. 45–190.

[2] Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (dalej AŻIH), 301/973, Wolf Wiśnia, „Przeżycia Żydów drohiczyńskich”, Białystok, 25 września 1945 r.

[3] AŻIH, 310/1257, Relacja Symchy Bursteina, 21 grudnia 1945 r.

[4] AŻIH, 301/2130, Relacja Gerszona Lwa, 12 stycznia 1947 r.

[5] Urodzona w Drohiczynie 18 lutego 1917 r., ukończyła siedem klas szkoły, w 1939 r. wyszła za mąż za Izraela Drogickiego, w lutym 1941 r. urodziła syna Beniamina.

[6] Dwóch chłopów, Polaków, zabrało siostrę z dziećmi i synkiem Estery na furmankę, zawieźli do Drohiczyna na żandarmerię, gdzie Niemcy całą czwórkę rozstrzelali. Opowiada o tym Estera w obszernym wywiadzie, nagranym po polsku dla Shoah Foundation 31 lipca 1996 roku. Zob. University of South California Shoah Foundation, Visual History Archive (dalej VHA), 18121, Maria Wiltgren.

[7] Obowiązkiem sołtysa było m.in. wyznaczanie mieszkańców danej miejscowości, którzy wyjeżdżali na przymusowe roboty na teren Rzeszy, gdzie pracowali w fabrykach czy na roli, zastępując Niemców wysłanych na front. W czwartym roku okupacji nie było już chętnych do wyjazdów; dla Polaków oznaczało to oderwanie od rodzin, pozostawienie gospodarstwa i niewolniczą pracę; dla Żydów jednak była to szansa ratunku.

[8] Miała przy sobie 100 marek. Zob. VHA, 18121, Maria Wiltgren.

[9] Tamże.

[10] W Bielsku Podlaskim przy ul. Zamkowej 11, w dawnym budynku szkoły żydowskiej, jesienią 1941 r. Niemcy utworzyli obóz karny (Straff-Lager), którego więźniów wykorzystywano do ciężkiej pracy, m.in. przy kopaniu torfu. Obóz był traktowany także jako areszt, funkcjonował do 16 lipca 1944, przebywało w nim średnio 100–150 więźniów, w sumie przez obóz przewinęlo się 1500–2000 więźniów, 3 zginęło, 69 zostało rozstrzelanych (Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej [dalej AIPN] Bi, 1759, Waldemar Monkiewicz, „Obozy hitlerowskie w regionie białostockim”).

[11] W rzeczywistości było to jeszcze bardziej skomplikowane: sołtys Malinowski powiedział Esterze, że ma na imię Adolf (Adolf Malinowski był poprzednim sołtysem) i tak zaadresowała ona list, który trafił do innego Adolfa Malinowskiego w Malinowie. Zbiegiem okoliczności miał on syna Edwarda (Edward Malinowski, syn Adolfa i Teofili, ur. 24 marca 1920 r. w Malinowie) – to z nim Estera nawiązała kontakt, po jakimś czasie orientując się, że nie jest to sołtys, ale inna osoba o tym samym imieniu i nazwisku. Zob. VHA, 18121, Maria Wiltgren.

[12] W okolicach Drohiczyna/Siemiatycz działała od wiosny 1943 r. jedna z trzech aktywnych na terenie powiatu bielskiego żydowskich grup partyzanckich. Oddział pod dowództwem Hersza Szabesa „chronił większe grupy ukrywających się Żydów i wymierzał sprawiedliwość okolicznym chłopom […], zaczął aktywną działalność w okolicy i przeprowadził akcje przeciw chłopom we wsiach Lachówka, Skiwy, Narojki, Malinowo” – pisze Mirosław Leszczak w: Zagłada ludności żydowskiej w Siemiatyczach, „Studia Podlaskie” 1989, nr 2, s. 358.

[13] AŻIH, 301/4086, Kalman Krawiec, „Moje przeżycia w Treblince”, relacja złożona 15 maja 1948 r. w Łodzi w języku żydowskim, tłumaczenie Julia Jakubowska.

[14] W 1947 r. jako wychowawczyni chciała pojechać na kolonie dla dzieci. Z tego powodu złożyła podanie o pracę w Urzędzie Bezpieczeństwa, który był organizatorem kolonii (Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział we Wrocławiu, 059/699).