Spór o ofiary

Z komentarzy do Tory rabinki Małgorzaty Kordowicz

Rabinka Małgorzata Kordowicz

Źródło: "Tygodnik Powszechny"

Małgorzata Kordowicz 29 marca 2021

Ofiary, nie tylko ze zwierząt, towarzyszą ludzkości od jej zarania.

Dań Bogu przynoszą już Kain i Abel, synowie Adama i Ewy, co okazuje się brzemienne w skutki. W kontekście zwierząt złożonych przez Noego na ołtarzu po bezpiecznym opuszczeniu arki po raz pierwszy pojawia się wyrażenie „miła woń dla Pana”. Żydowski komentator wszech czasów w innym miejscu Biblii wyjaśnia je tak: jestem kontent, że powiedziałem i Moja wola została wypełniona. Jeśli uznać jego słowa za głos w dyskusji dotyczącej ofiar ze zwierząt, postrzeganych jako problematyczne nie od dziś, można ująć to w następujący sposób: niepotrzebne nam logiczne uzasadnienie, albowiem składanie ich stanowi wyraz naszego oddania Bogu. Przez analogię do relacji z drugim człowiekiem: wiem, że ci na tym zależy, choć nie rozumiem, dlaczego, i zrobię to dla ciebie.

Ofiary, już w sposób zorganizowany, są składane w Przybytku na pustyni, następnie w Ziemi Izraela w kolejnych miejscach pobytu Arki Przymierza, po czym w Pierwszej i Drugiej Świątyni. Próbuję sobie wyobrazić swąd towarzyszący spalaniu tłuszczu i wnętrzności, nie mówiąc już o ofierze całopalnej… Zapewne kadzidło w znaczący sposób przyczynia się do modyfikacji tych wyziewów. Wróćmy do dyskusji. Żydowski filozof z XII wieku Majmonides twierdzi, że ofiary służą oduczeniu ludzi tego, co znają od ościennych bałwochwalczych ludów. Najwyższy używa znajomych elementów – świątynia, ołtarz, ofiary – ale odtąd mają one służyć wyłącznie oddawaniu czci Jemu w jednym centralnym miejscu. Dzięki temu bałwochwalstwo zanika, bez potrzeby wprowadzania nowych form kultu. Konkurencyjne wyjaśnienie przedstawia Nachmanides (XIII wiek). Za to, co zrobiliśmy, winniśmy sami znaleźć się na ołtarzu. To nasza krew byłaby przelewana, gdyby w swoim miłosierdziu Najwyższy nie pozwolił nam złożyć zwierzęcia w naszym zastępstwie. Z kolei mistycyzm mówi o poddaniu naszego wewnętrznego zwierzęcia Bożej woli, o wyniesieniu na inny poziom świata przyrody i poświęceniu go wyższym celom.

To znamienne, że już w księgach prorockich (np. 1 Sm 15, 22; Iz 1, 11; Oz 6, 6) właściwe postępowanie zdaje się mieć większą wagę niż ofiary. Po zburzeniu Drugiej Świątyni w roku 70 ery chrześcijańskiej nie wszyscy z rozpaczą pytają, jak uzyskać Boże przebaczenie, skoro nie ma gdzie przynieść ofiary. Niektórzy wskazują na uczynki miłosierne jako zadośćuczynienie Bogu za grzechy, inni wręcz porównują studiowanie Tory do składania ofiarnych zwierząt. Dwóm codziennym ofiarom (porannej i popołudniowej) oraz wieczornemu spalaniu resztek zaczynają odpowiadać trzy codzienne nabożeństwa. Ostatecznie miejsce służby świątynnej zajmuje „służba w sercu” – modlitwa. ©