I Wołyń, i Jedwabne. W polskim przeżywaniu patriotyzmu coraz wyraźniej widać plemienność

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

Źródło: "Więź"

Zbigniew Nosowski

Jakie jest polskie rozumienie narodu: bardziej chrześcijańskie czy bardziej plemienne?

W polskim kalendarzu rocznic symbolicznie sąsiadują ze sobą 10 lipca jako rocznica mordu w Jedwabnem i 11 lipca jako rocznica rzezi wołyńskiej. W jednym miejscu Polacy byli bezpośrednimi sprawcami okrutnej śmierci żydowskich sąsiadów, w drugim – ofiarami ukraińskich nacjonalistów. W obu przypadkach w tle wydarzeń stoją II wojna światowa i struktury zła obu totalitaryzmów: niemieckiego faszyzmu i sowieckiego komunizmu.

W tym roku – ze względu na szabat – oficjalne obchody 80. rocznicy zbrodni w Jedwabnem przeniesiono na niedzielę 11 lipca. Zanim ruszyłem do podlaskiego miasteczka w delegacji Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów jako jej chrześcijański współprzewodniczący, uczestniczyłem we Mszy świętej. Dwie kwestie przykuły moją uwagę już na samym początku Eucharystii i skłoniły do refleksji nad tym, czy polskie rozumienie narodu jest bardziej chrześcijańskie czy bardziej plemienne.

Czyż i „poganie” nie rozpamiętują własnych krzywd? Jeśli jednak mamy podchodzić do historii po chrześcijańsku, należy wymagać od siebie dużo więcej. Trzeba umieć powiedzieć z polskimi biskupami (sprzed ponad pół wieku): „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”

Zbigniew Nosowski

We wprowadzeniu do aktu pokuty duchowny najpierw powiedział: „Nie zawsze nam się udawało żyć zgodnie z tym, w co wierzymy”. Po czym natychmiast dodał, jakby wiążąc oba zdania: „Dziś obchodzimy smutną rocznicę…” – już myślałem, że powie o Jedwabnem, ale powiedział tylko o Wołyniu. Za chwilę zaś w mszalnej kolekcie celebrans ten odczytał słowa modlitwy: „niech ci, którzy uważają się za chrześcijan, odrzucą wszystko, co się sprzeciwia tej godności, a zabiegają o to, co jest z nią zgodne”.

Pojawiło mi się wtedy w głowie pytanie: Jaki sposób obchodzenia ważnych rocznic narodowych jest zgodny z chrześcijańską godnością polskich katolików, a jaki się tej godności sprzeciwia? I przypomniały mi się przede wszystkim słowa Jezusa z Kazania na górze: „Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?” (Mt 5,46-47).

Wyszedłem z tej Mszy z przekonaniem, że obchodzić rocznice po chrześcijańsku to widzieć zarówno Wołyń, jak i Jedwabne; dostrzegać i wspominać zarówno cierpienia własnych rodaków, jak i krzywdy przez nich zadane innym; uczciwie patrzeć, jak dobro i zło mieszają się w naszej narodowej historii, a więc i jedno, i drugie powinno być częścią składową naszej świadomości zbiorowej. Nie jedno przeciw drugiemu, lecz jedno i drugie razem.

Dlaczego? Czyż i „poganie” nie chlubią się z własnych zwycięstw i nie rozpamiętują własnych krzywd? Jeśli jednak mamy podchodzić do historii po chrześcijańsku, należy wymagać od siebie dużo więcej. Trzeba otworzyć perspektywę pojednania. Trzeba umieć powiedzieć z polskimi biskupami (sprzed ponad pół wieku): „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

Nawet samo „przebaczamy” skierowane do innych to dopiero pierwszy krok od plemiennej wizji narodu ku wizji chrześcijańskiej. Dopiero uzupełnienie aktu przebaczenia prośbą o przyjęcie naszych własnych win wprowadza głębokie Chrystusowe poruszenie duchowe w relacje wzajemne. Wtedy prawdziwie zabiegamy o to, co zgodne z godnością chrześcijan.

W polskim przeżywaniu patriotyzmu niestety coraz wyraźniej widać plemienność, a coraz słabiej – chrześcijaństwo. Coraz więcej jest zabiegania o własne, specyficznie rozumiane, interesy i dobre imię, a coraz mniej – troski o wspólne dobro i miłości nawet do ewentualnych nieprzyjaciół. Coraz więcej celebrowania własnych krzywd, coraz mniej gotowości do uznania własnych win.

Demonstracje polskich nacjonalistów w Jedwabnem 10 lipca 2021 r. i gruz prowokacyjnie wysypany przed ambasadą Izraela przez Młodzież Wszechpolską to tylko ostatnie przykłady. Od symbolicznych aktów agresji, demonstracji, okrzyków i wyrzucania gruzu na chodnik już tylko niewielki krok do rzucania kamieniami w okna i w ludzi. A nie ma nic bardziej niechrześcijańskiego niż nienawiść.

Niestety, bywa nawet gorzej. Zdarza się autentyczna nienawiść uzasadniana religią chrześcijańską. Poza nazwą nie ma to wiele wspólnego z chrześcijaństwem. Za to dużo – z plemiennością. Dlatego nigdy dość przypominania, że podejście katolickie to nie „albo-albo”, lecz „i-i”. I Wołyń, i Jedwabne.

Komentarz opublikowany w „Przewodniku Katolickim” nr 29/2021

Przeczytaj także: Z Ukraińcami po Jedwabnem