Historia Żydów z Żuromina. Światowy Dzień Uchodźcy

„Zdane tylko na siebie”. Warszawa, schronisko dla uchodźców z Żuromina, kwiecień 1940 roku. Zdjęcie wywołane w warszawskim zakładzie „Foto-Forbert”, zbiory Yad Vashem.

„Zdane tylko na siebie”. Warszawa, schronisko dla uchodźców z Żuromina, kwiecień 1940 roku. Zdjęcie wywołane w warszawskim zakładzie „Foto-Forbert”, zbiory Yad Vashem.

Źródło: Żydowski Instytut Historyczny

Autor: Przemysław Batorski, ŻIH.

Niemcy wygnali Żydów z Żuromina 8 listopada 1939 roku, nakazując opuszczenie mieszkań w ciągu 10 minut.

20 czerwca jest Światowy Dzień Uchodźcy, ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ, byśmy pamiętali o ludziach, którzy z powodu wojen, prześladowań i przemocy zmuszeni zostali do opuszczenia swojego kraju.

„W nocy, kiedy wszyscy byli zatopieni w głębokim śnie, wpadali nagle do mieszkań, budzili mieszkańców i kazali wychodzić, pozostawiając wszystko; nie wolno było nic ze sobą zabrać. Ale dokąd? Nie wiemy. Musimy znowu brać wędrowny kij i iść w świat...

Wszyscy przerażeni, pełni lęku, biegną na punkt zbiorczy obok ratusza, skąd nas mieli zacząć wypędzać. Na własnej skórze przeżywamy tragedię naszych przodków. Ale cóż można zrobić, jeśli my, Żydzi, należymy do takiego narodu, który musi znosić wszystkie cierpienia. I jakie męczarnie?! Dzieci, kobiety, nawet ciężarne, są bite bezlitośnie.

Ludzi rozebranych do naga zmusza się do tańczenia lub pędzi się ich przez ulice, a kiedy kończy się już ten akt męki, każe się wszystkim, przy akompaniamencie bicia, wsiąść na specjalnie przygotowane wozy. Odbywa się to przy wtórze krzyku i płaczu dzieci, kobiet i mężczyzn z jednej strony i gry orkiestry zagłuszającej krzyki z drugiej strony. Strzelają w górę, wznosząc jednocześnie triumfalne okrzyki – koniec z Żydami – i każą jechać do najbliższego miasteczka, do Sierpca, do pociągu.

Pada silny deszcz. Czekamy pod gołym niebem, całkowicie przemoczeni i zmarznięci. Ciągle błagamy o dach nad głową, chociażby dla kobiet i dzieci – w odpowiedzi – Nie! Dla Żydów nic! Chociażby dla chorych – też nie. Zapadła noc. Zmiękły serca morderców. Zapędzili nas w ruiny, gdzie każdy wcisnął się w jakiś kącik i drżał z zimna i strachu. Co parę minut wchodziło dwóch żołnierzy, oświetlali twarze i jeśli spodobała się im dziewczyna lub kobieta, wyciągali ją z ruin i wyprowadzali...”

– opowiadał anonimowy autor, którego relację „Wygnanie z Żuromina” spisał członek Archiwum Ringelbluma.


Przed II wojną światową w Żurominie mieszkało 1551 Żydów, stanowiących blisko 40% ogółu ludności. Działały trzy żydowskie biblioteki, dwa banki, Kasa Samopomocy Społecznej i oddziały najważniejszych partii politycznych, od lewicy po ortodoksyjną Agudę. 8 listopada 1939 roku w ciągu 10 minut Niemcy wypędzili z miasteczka wszystkich Żydów przy dźwiękach orkiestry wojskowej. Żuromin, podobnie jak inne miejscowości tzw. rejencji ciechanowskiej, został przyłączony do Rzeszy Niemieckiej. Większość żydowskich mieszkańców tych ziem Niemcy wypędzali poza granice Rzeszy na przełomie 1939 i 1940 roku bez wskazania im konkretnego miejsca osiedlenia.

Uchodźcy trafili do obozu w Pomiechówku, getta warszawskiego i różnych miejscowości na Mazowszu. Najwięcej Żydów z Żuromina zamieszkało w pobliskich gettach w Mławie i Ciechanowie, skąd w listopadzie 1942 roku Niemcy przewieźli ich do komór gazowych Treblinki i Auschwitz.


Już za nieco ponad miesiąc zaprosimy Państwa na Marsz Pamięci 22 Lipca (1942), podczas którego oddamy hołd żydowskim ofiarom wielkiej deportacji z getta warszawskiego sprzed 80 lat. Szczególnie będziemy wspominać żydowskich uchodźców i przesiedleńców, dla których getto warszawskie stało się przystankiem w drodze na śmierć w Treblince.


Źródło informacji o Żurominie: portal „Wirtualny Sztetl”