Żydzi z "Bunkra" żyli pod rynkiem. Michał Stasiuk zginął, bo im pomagał

Niemiecki afisz z marca 1944 roku informujący o skazaniu na karę śmierci m.in. Michała Stasiuka, za pomoc Żydom określonym jako 'elementy wrogie Rzeszy'.  Fot. Archiwum Akt Nowych

Niemiecki afisz z marca 1944 roku informujący o skazaniu na karę śmierci m.in. Michała Stasiuka, za pomoc Żydom określonym jako 'elementy wrogie Rzeszy'. Fot. Archiwum Akt Nowych

Żródło: Wyborcza.pl Rzeszów

Wioletta Kruk

Kiedy w czasie Holokaustu Żydzi szukali schronienia w labiryncie piwnic rzeszowskiego rynku, jego dom stał się miejscem kontaktu i przerzutu do "Bunkra". Był opiekunem ukrywających się ludzi. - Okazało się, że rodzinna legenda znalazła potwierdzenie w dokumentach - mówi nam Kamil Kopera, odkrywca tej historii. We wtorek w Rzeszowie Instytut Pileckiego upamiętnił Michała Stasiuka, zamordowanego za pomoc kilkudziesięciorgu Żydom.

Przed wojną Żydzi stanowili ok. 40 procent ludności Rzeszowa. Pod koniec grudnia 1941 roku Niemcy utworzyli getto, do którego przesiedlali Żydów z okolicznych miast i wsi. Na początku lipca 1942 roku, w ramach Aktion Reinhardt, getto zostało zlikwidowane, a większość ofiar została zamordowana w obozie zagłady w Bełżcu. Niemcy pozostawili jedynie robotników w przymusowych obozach pracy, jednak wiosną 1943 roku także oni zaczęli być mordowani. Kilkoro Żydów z obozu pracy na Lisiej Górze zdecydowało się na ucieczkę. Byli wśród nich m.in. pochodzący z Kalisza Natan Berliner, Bernard (Jesechiel) Kleinminc i jego matka. Postanowili ukryć się w podziemiach rzeszowskiego rynku – w przypominającym labirynt systemie piwnic i korytarzy. Nazwali to miejsce „Bunkrem".

Liczba uciekinierów stopniowo się powiększała, ostatecznie w podziemiach schronienie znalazło prawie czterdzieści osób. „Bunkrem" zarządzał pochodzący z Jarosławia Jakub Jehoshua Springer „Sziko". Wprowadzono warty, system ostrzegania za pomocą świateł, a nawet urządzono kuchnię. Łączność ze światem zewnętrznym częściowo zapewniał Abraham Ojzerowicz, wyznaczony przez Niemców na grabarza, co pozwalało mu względnie swobodnie poruszać się po Rzeszowie. Jednak na początku 1944 roku i on, z dwiema córkami – Heleną i Gustą, w obawie przed likwidacją ukrył się w podziemiach. Wówczas opiekunem i pośrednikiem ukrywających się został Michał Stasiuk. Pomagali mu żona Wiktoria i syn Marian. Dom Stasiuków, znajdujący się niedaleko wejść do podziemi, stał się miejscem kontaktu i przerzutu Żydów do „Bunkra".

W 1942 roku Michał Stasiuk z żoną Wiktorią oraz ich dwaj synowie – 24-letni Marian i 19-letni Franciszek Zygmunt mieszkali w Rzeszowie u zbiegu ulic Słowackiego i Matejki, w rejonie rynku. Michał pracował jako dozorca położonych przy rynku kamienic, a Mariana niemiecki urząd pracy wyznaczył na dozorcę budynku Gestapo.

"Nie mieliśmy dokąd pójść. Byliśmy w gorszej sytuacji niż bezpańskie psy"

"Niemcy wiedzieli, że bunkier istnieje, i szukali go. Był on jednak naprawdę bardzo dobrze ukryty. Mieliśmy tam podziemne tunele i cały czas kopaliśmy nowe, by przygotować sobie drogę ucieczki na wypadek odkrycia naszej kryjówki. Nasza codzienność opierała się na dyscyplinie. Każdy miał wyznaczone zadania. Dniem i nocą na zmianę trzymaliśmy straż, żeby uniknąć zaskoczenia przez Niemców. Młodszy brat Siudka zamontował światła ostrzegawcze zamiast dzwonków alarmowych i odpowiadał za wystawianie straży. Pani Kleinminc prowadziła kuchnię. Mieliśmy zapas towarów, a Ojzerowicz dostarczał nam świeżych produktów, dopóki nie sprowadził się do bunkra ze swoją rodziną […] Tak upłynęło kilka miesięcy, aż wreszcie pewnego dnia, gdy kopaliśmy nowy tunel, odnieśliśmy wrażenie, że zostaliśmy odkryci. Wieczorem opuściliśmy bunkier i wtedy rzeczywiście nas znaleźli. Nie mieliśmy dokąd pójść. Byliśmy w gorszej sytuacji niż bezpańskie psy. Część z nas postanowiła zostać ze Stasiukiem. Przed świtem wiedzieliśmy już, że złapano kogoś z mieszkańców bunkra, dlatego pozostawanie w mieszkaniu Stasiuka stało się bardzo niebezpieczne. Razem z Avrumkiem Landauem natychmiast opuściliśmy je" - wspominała ukrywająca się w "Bunkrze" Lotka Goldberg (za: taż, I Shall Not Die, But Shall Live, (w:) M. Yaari Wald (red.), Kehilat Resha: sefer zikaron, Tel Awiw 1967, s. 105-107).

Instytut Pileckiego przekazuje, że pod koniec lutego 1944 roku robotnicy przypadkiem natrafili na wejście do podziemi, zamurowane ze względów bezpieczeństwa. Sądząc, że kryjówka została odkryta przez Niemców, ukrywający się Żydzi w panice zaczęli opuszczać podziemia. Część uciekinierów udała się w jedyne znane im przychylne miejsce – do domu Stasiuków, ale zostali zauważeni przez granatowych policjantów. Innych od razu złapali gestapowcy i żandarmi. Pojmani Żydzi zostali zamordowani. Jedna z uciekinierek, przesłuchiwana i torturowana przez Friedricha Pottebauma z rzeszowskiego Gestapo, wyjawiła szczegóły akcji.

Michał Stasiuk upamiętniony za pomoc Żydom. Został skazany na karę śmierci „za pomoc elementom wrogim Rzeszy"

Ostatecznie Gestapo aresztowało Wiktorię i Michała oraz Mariana Stasiuków pod zarzutem pomocy Żydom. Marian, z uwagi na to, że był dozorcą budynku Gestapo, dzięki wstawiennictwu granatowych policjantów został zwolniony. Jego matka Wiktoria również opuściła areszt. Michała Stasiuka postawiono przed niemieckim sądem specjalnym.

  • 22 marca 1944 roku w Rzeszowie rozwieszono plakaty, że Michał Stasiuk został skazany na karę śmierci „za pomoc elementom wrogim Rzeszy". Prawdopodobnie kilka dni później, na rzeszowskim zamku, został on zamordowany przez kata Gestapo, volksdeutscha Aloisa Zielińskiego – mówi badacz i odkrywca tej historii Kamil Kopera. - Jedynie nieliczni Żydzi ukrywający się w „Bunkrze", m.in. Natan Berliner, Lotka Golberg czy Helena Ojzerowicz, przetrwali Holokaust – podkreśla historyk.

Małżeństwo Stasiuków uhonorowane tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata"

  • Upamiętnienie w Rzeszowie ma wyjątkowy wymiar. Mamy do czynienia z historią największej znanej nam w rejonie kryjówki żydowskiej z czasów Holokaustu, na dodatek w samym centrum miasta, choć pod ziemią. Zejście do „Bunkra" znajdowało się w sąsiedztwie kamienicy, w której działała apteka pod wymowną w tym kontekście nazwą „Pod Nadzieją" – wyjaśnia dr Anna Stróż-Pawłowska, koordynatorka programu „Zawołani po imieniu" w Instytucie Pileckiego. - Dzięki wnikliwej pracy badacza udało się nie tylko nawiązać kontakt z potomkami ukrywających się Żydów – rodzin Ojzerowiczów oraz Berlinerów, ale także dotrzeć do krewnych zamordowanego Michała Stasiuka. Gdy w 2019 roku Instytut Yad Vashem przyznał małżeństwu Stasiuków tytuły „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata", nie udało się znaleźć spokrewnionych osób, które w imieniu Michała i Wiktorii mogłyby odebrać pośmiertne wyróżnienie. Teraz wreszcie będzie to możliwe – dodaje.

  • Udało się do nich dotrzeć dzięki Urzędowi Miasta w Rzeszowie. Groby rodziny znajdują się na cmentarzu Pobitno i z pomocą naszego partnera samorządowego dotarliśmy do osób, które się nimi opiekują - wyjaśnia Kamil Kopera. Co potomkowie Michała Stasiuka o nim wiedzieli? - Tak naprawdę razem odczytywaliśmy tę historię. Z dokumentów, które im pokazywałem, dowiadywali się o swoim przodku. Okazywało się, że coś, co było tylko rodzinną legendą, znajdowało potwierdzenie, jak np. miejsce zamieszkania w konkretnych kamienicach, adresy. Drobne detale z przeszłości nabrały nowego znaczenia - zaznacza historyk.

29 listopada Michał Stasiuk został upamiętniony podczas uroczystości w ratuszu w Rzeszowie, po uroczystościach odsłonięta została tablica na pl. Cichociemnych w Rzeszowie.

2022-12-11-upamietnienie-za-pomoc-zydom-rzeszow.jpg

Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl

Ponad 70 ofiar upamiętnionych dzięki programowi "Zawołani po imieniu" Instytutu Pileckiego

To już trzydziesta uroczystość zrealizowana w ramach programu „Zawołani po imieniu", a Michał Stasiuk jest 72. upamiętnioną ofiarą. Program poświęcony jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za pomoc Żydom w czasie wojny.

Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin. Często jednak historie te nie są znane nawet lokalnie, nie wspominając o ogóle społeczeństwa. Instytut Pileckiego chce, aby stały się częścią powszechnej świadomości historycznej. Uroczystości upamiętniające są zawsze organizowane we współpracy z samorządami i rodzinami ofiar. Program jest objęty Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości.