Paweł Śpiewak: 12 i pół tezy o polskim antysemityzmie

Gdy czytam przedwojenne gazety, wydaje mi się, że ówczesną Polskę ogarnęła gorączka antyżydowska.

Paweł Śpiewak

Źródło: ZNAK

Gdy czytam przedwojenne gazety, wydaje mi się, że ówczesną Polskę ogarnęła gorączka antyżydowska. Antysemickie poglądy były głoszone tak szeroko i w tak skrajnych formach, że można było odnieść wrażenie, iż Polacy sami się szykowali do jakiegoś rozwiązania „kwestii żydowskiej”.

ARTYKUŁ Z NUMERU:
Nowa sztuka miłości
SPIS TREŚCI
CZYTAJ TAKŻE:
Dominika Kozłowska
Szczepionka przeciw wirusowi nienawiści
Janusz Poniewierski
Stańmy wreszcie przed lustrem
Sławomir Żurek
Co zrobiliśmy z naszym chrześcijaństwem?

Miesięcznik ZNAK opublikował lekko zredagowany tekst, który prof. Paweł Śpiewak niedługo przed śmiercią wysłał do redakcji. Napisał: „Brzmi niemal jak manifest. Nie szkodzi. Chciałbym, żeby wybrzmiał mocno”.

Przedstawiam 12 i pół tezy o tym, co nienowe i nieoryginalne. Zapisałem je w sposób możliwie zwięzły i każda powinna lub może być przedmiotem długich i rzeczowych rozważań. Są to przybliżenia do tezy zasadniczej: antysemityzm stał się przez wielowiekowe „wychowanie” do nienawiści i nacjonalizm integralny skryptem głęboko obecnym w naszej kulturze. Nie był niczym incydentalnym. Nie był obsesją kilku fanatyków czy partii nacjonalistycznych, ale wszedł do życia codziennego, do naszego języka – i taki w dużej mierze pozostaje.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

  1. Istnieje wystarczająca liczba świadectw, które ukazują codzienny antysemityzm zwykłych ludzi. Dotykał on młodych i starszych, w małych i dużych miejscowościach. Był obecny po wojnie i wiele dziesiątek lat później.

Owa przemoc miała przede wszystkim charakter werbalny – jednak nie bez praktycznych konsekwencji – i zawsze prowadziła do głębokich ran psychicznych. Antysemityzm zwykłych ludzi był mniej bądź bardziej brutalny. Odczuwały go dzieci w szkole i na podwórku i dorośli w pracy. Nie ma chyba nikogo o żydowskich korzeniach, kogo by nie dotknęły upokarzające wyzwiska i stereotypy. Są te wyzwiska częścią mniej lub bardziej ukrytego skryptu kulturowo-obyczajowego obecnego w świadomości zbiorowej. Obecnie ujawniają się wyjątkowo intensywnie w internecie oraz w tumultach stadionowych. Nic dziwnego, że polskie dziedzictwo narodowe bywa krytycznie przyjmowane przez Żydów i przez osoby, którym obcy jest nacjonalizm.

  1. Badania nad antysemityzmem są od dziesięcioleci prowadzone bardzo intensywnie. Wedle różnych wyliczeń powiada się, że w światowej literaturze istnieje 40 tys. publikacji powstałych na ten temat. Jest to już niemal osobna dyscyplina wiedzy. Wiele też jest prac poświęconych polskiemu antysemityzmowi. Wiemy na ten temat bardzo dużo. Badania prowadzą etnografowie, historycy, socjologowie, politolodzy, teolodzy. Dotyczą one różnych okresów historii Polski. Zebranie tej wiedzy byłoby przedsięwzięciem poważnym i wartym podjęcia.

  2. Antysemityzm był od tysiącleci obecny w Europie, a stał się intensywniej odczuwany, począwszy od pierwszych krucjat w XI w. oraz w okresie wielkiej epidemii, tzw. czarnej śmierci. (O ojcach Kościoła nie mówię, choć ich wypowiedzi wywołują przerażenie). Wtedy też pojawiły się i upowszechniły w całym chrześcijańskim świecie do dzisiaj obecne i stale aktywizowane klisze antyżydowskiej propagandy. Mam tu na myśli w szczególności kilka mitów.

  3. Pierwszy związany jest z twierdzeniem, że Żydzi zabijają chrześcijańskie dzieci, a ich krew jest niezbędna do wypieku macy czy też dla uzdrowienia. Czasem rytualne mordy wiązano ze świętem Pesach, czasem z Purim. Oskarżenie Żydów o „krwiopijstwo” pojawiało się we wczesnym średniowieczu (XII w.) i stale przez wieki powraca. Słynny był przeprowadzony w 1913 r. w Kijowie proces Menachema Bejlisa oskarżonego o zabicie dla celów rytualnych dziecka; mit ten powrócił w Polsce powojennej w pogromach m.in. w Rzeszowie, Krakowie, Kielcach. Mówiono wtedy, że ocaleni z Zagłady Żydzi pili chrześcijańską krew dla podreperowania zdrowia. Podtrzymywał takie myślenie biskup lubelski Stefan Wyszyński w wypowiedzi z 1946 r.

XXXXXXXXXXXXXXXXXX

Drugi mit stworzony został bodajże przez św. Hieronima, a trwa do dzisiaj: Żydzi jako naród ponoszą pełną odpowiedzialność za śmierć Jezusa. To naród morderców, naród diabelski, który powinien zostać wybity albo, co najwyżej, pozostać w niewoli u chrześcijan. Trzeci mit to topos związany z wizerunkiem Żydów jako trucicieli. Pojawił się z całą intensywnością w czasie „czarnej śmierci”. Ostatnio posługiwał się nim Stalin, oskarżając lekarzy żydowskich o celowe trucie przywódców komunistycznych.

Mit czwarty przedstawia Talmud jako księgę wrogą chrześcijaństwu i propagującą nienawiść do wszystkiego, co nieżydowskie, oraz prezentuje skrajną ocenę Synagogi jako „okrutnej matki”. Te przekonania pojawiły się w XIII w. i zyskały oparcie w systematycznych dziełach oraz w licznych przedstawieniach artystycznych. Wiele rozpraw demaskujących Talmud przetrwało setki lat i znalazło odbicie choćby w publikacjach polskich księży, takich jak ks. Stanisław Trzeciak.

Piąty mit pojawia się w średniowiecznej Francji, a mowa w nim o żydowskim spisku, którego celem jest opanowanie gospodarki czy wręcz całych państw. Na początku rozpowszechniano wieści o tajnych spotkaniach rabinów Francji, którzy mieli zastanawiać się nad zbrodniami, jakich trzeba dokonać, by wyrządzić chrześcijanom jak najwięcej szkód. Mit ten odnowili Hermann Goedsche w powieści Biarritz (1868) oraz Maurice Joly w swoich pamfletach – to na tej glebie wyrosły znane i do dzisiaj cytowane Protokoły mędrców Syjonu; jeden z najbardziej wpływowych paszkwili, który odegrał straszliwą rolę w Rosji w czasie kolejnych rewolucji, w Niemczech w ruchu hitlerowskim oraz w Polsce międzywojennej. Powrócił w marcu 1968 r., tyle że owym „mędrcem” okazał się Jakub Berman, a jego celem opanowanie Polski przy pomocy zgrai żydowskich komunistów. Protokoły… dały mocne argumenty tym, którzy wierzyli i wierzą w teorie spiskowe. Daniel Pipes w Potędze spisku opisywał spiskową wizję historii, a jej głównymi bohaterami byli masoni i Żydzi. Twierdził Pipes, zapewne nie bez racji, że pojawienie się Protokołów… sprawiło, iż antysemityzm stał się czymś stałym, nieincydentalnym, co z marginesu kulturowego przeniosło się do centrum kultury współczesnej.

W sumie od czasów średniowiecza mamy do czynienia ze zjawiskiem nazywanym demonizacją Żydów – przypisywaniem im diabelskiej mocy i tym samym szatańskich cech. Pisał o tym ciekawie Joshua Trachtenberg w książce Diabeł i Żydzi.

XXXXXXXXXXXXXXXXX

Jedno jest pewne: antysemityzm był najściślej związany z chrześcijaństwem i stał się potężnym zjawiskiem, znajdując szerokie uzasadnienie w teologii i nauczaniu Kościołów katolickiego oraz luterańskiego.

Ta negatywna postawa wobec Żydów była uzasadniana cytatami z Nowego Testamentu, a w szczególności słowami św. Pawła z Listu do Tesaloniczan: „Dlatego też i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście od nas Słowo Bożego poselstwa, nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest naprawdę, jako Słowo Boga, które też w was wierzących skutecznie działa. Gdyż wy, bracia, staliście się naśladowcami kościołów Bożych, które są w Judei w Chrystusie Jezusie, bo to samo i wy wycierpieliście od swoich rodaków, co i oni od Żydów, którzy i Pana Jezusa zabili, i proroków, i nas prześladowali, i Bogu nie są mili i wszystkim ludziom przeciwni, przeszkadzając nam głosić poganom, aby byli zbawieni, i [w ten sposób] dopełniając [miary] swoich grzechów. Już wcześniej zaś do końca spadł na nich gniew Boga” (1 Tes 2, 13–16; tłumaczenie Ewangelicznego Instytutu Biblijnego). A oto jeszcze inne wersety z nauczania Pawła Apostoła, słowa skierowane do jego bliskiego współpracownika Tytusa: „Wielu jest bowiem niekarnych, rozgadanych, zwodzicieli, zwłaszcza tych spośród obrzezanych; którym trzeba zatkać usta, gdyż oni całe domy wywracają, nauczając, czego nie trzeba, dla brudnego zysku. (…) Świadectwo to jest prawdziwe. Z tego powodu karć ich surowo, by byli zdrowi w wierze i nie zwracali uwagi na żydowskie baśnie oraz nakazy ludzi, którzy odwracają się od prawdy. Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewierzących nic nie jest czyste, ale skalane są zarówno ich umysł, jak i sumienie. Utrzymują, że znają Boga, lecz swoimi uczynkami zapierają się Go, są obrzydliwi, nieposłuszni i niezdolni do żadnego dobrego dzieła” (Tt 1, 10–11. 13–16, tłum. EIB).

Władze Kościoła, w tym papieże oraz biskupi, sprzyjały antysemickim wystąpieniom lub często do nich zachęcały. Takie przekonanie znajduje mocne uzasadnienie w badaniach historycznych i społecznych. Dzisiaj wiemy też, że we współczesnej Polsce osoby bardziej religijne mają zdecydowanie większą skłonność do wyrażania poglądów antysemickich.

Fakt, że niechęć do Żydów i judaizmu była tak ważna w tradycji chrześcijańskiej, każe uważać, że nie da się usunąć antysemityzmu poza europejskie dziedzictwo. Wniosek z tego jest następujący: nasza kultura, z którą się utożsamiamy, która nas ukształtowała i kształtuje, która wyrosła również z chrześcijaństwa, wykształciła w sobie potencjał zbrodni, dając podstawy fundujące ideologię Endlösung. Każdy, kto pyta, skąd Auschwitz, dociera do dziedzictwa chrześcijańskiej Europy.

Polski antysemityzm jest częścią większego zjawiska. Obecne są w naszej historii te same co w całej Europie stereotypy, padają te same oskarżenia. Nie jesteśmy w tej mierze ani wyjątkiem, ani niczym dziwnym. Choć pozostaje zawsze pytanie, do jakiego stopnia nasz rodzimy antysemityzm odmienny jest od antysemityzmu w pozostałych krajach chrześcijańskiej Europy. Czasem powiada się, że w zachodniej Europie większą rolę odgrywały akcenty parareligijne, z kolei w Polsce, w której zamieszkiwało 90% światowej populacji Żydów, do XIX w. antysemityzm w większym stopniu miał mieć charakter społeczny i związany był z odczuwalną międzyetniczną i międzyreligijną konkurencją zawodową. W związku z tym w miarę sekularyzacji na Zachodzie (i w Czechach) słabł religijnie motywowany antysemityzm. To samo pewnie da się powiedzieć o współczesnej Polsce.

  1. Antysemityzm religijny i polityczny [nowoczesny – przyp. red.ZNAK]. To dość powszechnie przyjęty podział na dwa rodzaje antysemityzmu. Jest on szczególnie istotny przy analizach historycznych. Obecność politycznego antysemityzmu zaznacza się najwyraźniej, gdy Żydzi stopniowo uzyskują prawa obywatelskie, duża część z nich asymiluje się do lokalnych kultur. Jednak wiele wskazuje na to, że polityczny antysemityzm wcale nie wyparł i nie zastąpił dawnego i do dzisiaj współistnieją, i sięgają po zbliżone wyobrażenia czy stereotypy. One wzajemnie się dopełniają i wzmacniają. Raz Żydzi przedstawiani są w strojach tradycyjnych, w jarmułkach, kiedy indziej w ubraniach klas wyższych, co najlepiej widać w przedwojennych rysunkach i na obrazkach z pism „marcowych”.

  2. Antysemityzm kulturowy i rasistowski. Ten drugi – powiada się – związany był z upowszechnieniem języka ras oraz eugeniki. Tymczasem w praktyce codziennej przynajmniej w XX w. wydaje się mało rozróżnialny. Język rasistowski – choć bez „naukowego” ugruntowania – był już obecny w XVI-wiecznej Hiszpanii, gdzie mówiono o czystości krwi w kontekście konwersji Żydów na chrześcijaństwo. Od połowy XIX w. powraca on w rozmaitych wersjach europejskich i we wszystkich krajach, w tym w Polsce, staje się w miarę powszechny. Znajduje wyraz choćby w Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego. Żydzi – twierdzi się – choć na zewnątrz zachowują się i noszą jak Europejczycy, w głębi zachowali dawną tożsamość, dawne „ja” – i nie zmyje tego ani towarzyska ogłada, ani chrzest. Mimo iż większość polskich nacjonalistów odżegnywała się od hitlerowskiego rasizmu to w praktyce nim się posługiwała. Antyjudaizm mieszał się ze zwykłą niechęcią do Żydów, a samego judaizmu nie uważano za jedną z religii, ale uchodził za obrzydliwą formę wyrazu trwałych cech żydowskiej psyche.

  3. Antysemityzm elit i antysemityzm ludowy. Gdy mówię o elitach, mam na myśli zarówno szlachtę, jak i inteligencję, w tym pisarzy, publicystów, malarzy oraz księży. Nie ulega wątpliwości, co pokazują m.in. prace Marii Janion, że tzw. wysoka kultura w Polsce od czasów oświeceniowych była głęboko zarażona antysemityzmem (choć można wskazać też takich pisarzy, którzy tym stereotypom nie ulegli). Janion zaczyna swoją opowieść od Staszica, rodziny Krasińskich: generała Wincentego i jego syna Zygmunta, a kończy na Dziennikach Marii Dąbrowskiej. Pośród tuzów polskiej literatury wymienić tu można także Prusa, Reymonta, Sienkiewicza czy Żeromskiego jako pisarzy mniej lub bardziej dotkniętych uprzedzeniami wobec Żydów. Nieco inaczej rzecz się ma – co ciekawe – z polską poezją czasów romantyzmu i w XX w.

Poczucie obcości i wrogości było intensywnie w yrażane w różnych formach i w odmiennych sytuacjach społecznych. Polska prasa międzywojenna żyła, rzec można, kwestią żydowską i poświęciła jej nieproporcjonalnie dużo miejsca. Sami nacjonaliści mówili wręcz o „antysemickiej obsesji” tym intensywniejszej, im bardziej odczuwano brak programu i pomysłu na rozwiązanie „kwestii żydowskiej” (por. Wojciech Wasiutyński). Aleksander Hertz pisał z kolei: „»Sprawa żydowska« stała się zagadnieniem centralnym, zasłaniając inne zagadnienia epoki”. Sądząc po tym, co działo się w latach 30. XX w. na wyższych uczelniach (getta ławkowe, aktywność ONR-u pośród studentów), można mówić, że znaczna część polskiej inteligencji uległa antysemickim ideologiom. Etos „niepokornych” uobecniony w czasie rewolucji 1905 r. z pewnością ich nie dotyczył. Nieprawdą jest mówienie, że polska inteligencja jest – czy też była – wolna od uprzedzeń i niechęci wobec Żydów.

Antysemityzm ludowy po części był efektem intensywnej antysemickiej propagandy prasowej i katolickiej, po części zaś wrósł w wiele obrzędów religijnych, szczególnie tych związanych z Wielkanocą. Pomocna jest tu analiza przysłów czy ludowych przyśpiewek.

  1. Intensy wnie mówili o Żydach prymas Polski kard. August Hlond, metropolita warszawski kard. Aleksander Kakowski, wszyscy chyba biskupi, liczni księża, a wyjątkowo intensywnie katoliccy publicyści we wszystkich (z jednym wyjątkiem) pismach. Najpopularniejszy w Polsce lat 30. XX w. dziennik („Mały Dziennik”) z nakładem ponad miliona egzemplarzy wychowywał swoich czytelników w antysemickiej szczujni. Z pasją odkrywano „żydowską duszę”, „żydowską etykę”, „żydowską psyche” zatruwającą Polskę. Kościół (i przez to wierni) był przed wojną z pewnością antysemicki i wzmacniał niechęć wobec Żydów. Rzecz ta została całkiem dobrze opisana.

  2. Wiele pisano o roli endecji i osobiście Romana Dmowskiego w antysemickiej ofensywie. Antysemityzm stał się tym, co Niemcy nazywają Weltanschauung. Całościowym konstruktem, całościowym poglądem, z którym związane są kwestie inne: kulturowe, ekonomiczne, międzynarodowe.

XXXXXXXXXXXXXXXX

Łączy się on z antydemokratyzmem, a w szczególności z ideą autorytarnej władzy, wizją spójnej, jednolitej wspólnoty narodowej pojętej czysto etnicznie, opartej na tradycyjnej religijnej etyce, z unarodowieniem Kościoła katolickiego.

Obecne są tu silne elementy antykapitalistyczne, wizja awansu „ludu” (rolników, rzemieślników), niechęć do polskiej szlachty oraz inteligencji i jej etosu, silne elementy mizoginizmu, obraz kobiety jako obrończyni polskiej rodziny. Od tego momentu antysemityzm nie zawierał się tylko w różnego rodzaju oszczerstwach, chętnie powtarzanych mitach, ale stał się zwornikiem szerszego i ogólnego poglądu na świat. Andrzej Walicki pisał o nacjonalizmie integralnym stworzonym wokół antysemityzmu.

Antysemityzm pojawiał się w partiach sanacyjnych (Ozon), w ruchach ludowych. Prowadził do wykluczania Żydów z wielu organizacji samorządowych i zawodowych, np. lekarskich, prawniczych, weterynaryjnych, stowarzyszeń architektów, budowlańców, aptekarzy itp.

  1. Nikt w Polsce, niezależnie od poglądów, religii czy politycznych zapatrywań, nie mógł nie dostrzegać siły i znaczenia antysemityzmu. Jedni mogli uważać, że jest on stałą częścią kultury chrześcijańskiej, z którą trzeba żyć, inni wiązali go z procesami emancypacyjnymi i modernizacyjnymi. Niektórzy traktowali go jako rezultat konkurencji rynkowej. Dzisiaj, gdy czytam stare gazety, wydaje mi się, że Polskę ogarnęła jakaś gorączka „antyżydowska”, że obecność żydowskiej duszy była odkrywana w polityce, muzyce (koncerty chopinowskie), handlu, literaturze. Te antysemickie poglądy były głoszone tak intensywnie, tak szeroko, w tak skrajnych formach, iż można było odnieść wrażenie, że Polacy sami się szykowali czy przygotowywali do jakiegoś bardziej radykalnego rozwiązania „kwestii żydowskiej”, że gdyby nie wojna, musiałoby dojść do jakichś antyżydowskich wystąpień i pogromów, a z całą pewnością do ograniczenia praw ludności żydowskiej i pozbawiania jej na wielką skalę środków do życia.

  2. Antysemityzm pojawiał się przez odczucie już nie inności, odrębności (to postawa zrozumiała i uzasadniona), lecz jako obcość, wrogość czy nienawiść. Musimy te różne stopnie antysemickich wypowiedzi odpowiednio odczytywać, wiążąc je z ich emocjonalną intensywnością. Dużo zależało i zależy od tego, z jakimi światopoglądami był związany. Inaczej należy go czytać w obrębie Kościołów oraz nauk biskupów i księży, a inaczej, gdy stał się fundamentem polskiego nacjonalizmu (endecja). W Polsce antysemityzm przed wojną ulegał stałej radykalizacji, choć w zasadzie nawet w swojej wersji agresywnej nigdy nie wykraczał poza program eliminacyjny. Żydzi mieli być wyeliminowani z gospodarki, szkół wyższych, literatury, a nawet – w pewnym sensie – z Polski (przez przymusową relokację, zamykanie w gettach, pozbawianie ich praw obywatelskich), lecz nigdy nie stał się on antysemityzmem ludobójczym czy „zbawczym”, jak go rozumiał Saul Friedländer. Nikt nie uczynił – jak stało się to w mitologii nazistowskiej – programu likwidacji Żydów programem ocalenia rasy aryjskiej i oczyszczenia świata ze zła, którego nosicielami są wyłącznie Żydzi.

  3. Połączenie antysemityzmu z antykomunizmem. Mit żydokomuny zaczyna swoją otwartą karierę w czasie rewolucji 1905 r. i trwa w zasadzie do dziś. Zawsze oznacza jedno: wskazuje na liczną obecność Żydów w rewolucjach i ruchach komunistycznych, aby głosić, że nie działo się to przypadkiem, że rzecz nie dotyczy mniejszości pośród samych Żydów, ale ukazuje generalną orientację Żydów, ich nastawienie antycywilizacyjne, antytradycyjne, to, że chcą oni za pomocą ideologii komunistycznej, marksizmu i państwa sowieckiego zawładnąć duszami i narodami. Tymczasem komunizm jest czymś nam obcym, tak jak obcy są Żydzi – i to oni jako agenci tego ruchu narzucają nam, Polakom, obce poglądy i obcą władzę.

(„To antychrystusowe nastawienie żydostwa łączyło zawsze ten naród z duchem antychrysta, gdziekolwiek się pojawił. Masoneria, bezbożny komunizm, ateistyczny socjalizm, frywolny liberalizm rekrutował się po wszystkie czasy w znacznej mierze z Żydów, a w każdym razie w Żydach znajdował swych naturalnych sprzymierzeńców”; to typowa, charakterystyczna dla prasy katolickiej wypowiedź z 1936 r.) Był to szczególnie ważny motyw w katolickiej prasie, w kościelnym nauczaniu. W micie tym skupiają się dawne wątki znane wręcz od średniowiecza (demonizm Żydów, ich dążenie do wszechpanowania, materializm, niechęć do chrześcijaństwa, tradycyjnej etyki, ateizm itp.). Idea żydokomuny zyskuje obecnie dodatkowy impuls wraz z nasileniem na prawicy postaw antykomunistycznych uznających, że problemem nie jest totalitaryzm w znanych nam odsłonach, tylko właśnie komunizm będący zagrożeniem dla naszego bytu narodowego. Komunizm jako formacja obca narodowej tradycji ma swoich obcych nosicieli. Są nimi obecnie ulubieńcy prawicowych mediów: Stefan Michnik, prokurator Helena Wolińska, Salomon Morel. Manipuluje się pamięcią tak, by zatrzeć fakt, iż 99% funkcjonariuszy UB było Polakami i że trzymilionowa partia komunistyczna w niemal 100% była „czysta rasowo”. Do dzisiaj chętnie mówi się o roli Żydów w okresie budowania PRL i w czasach stalinowskich. Pisał o tym choćby Zdzisław Krasnodębski, europoseł z ramienia PiS. Wypowiadał się w tej kwestii episkopat w liście pasterskim z 1991 r.

  1. Obecnie antysemityzm wydaje się zjawiskiem nie tak istotnym, nie ma już mowy o tzw. kwestii żydowskiej, unika się publicznego posługiwania dawnymi kliszami antysemickimi. (Co innego dzieje się w sferze prywatnej czy w anonimowych wypowiedziach na różnych forach internetowych). Jeśli owe klisze występują, to najczęściej w Konfederacji, organizacjach faszystowskich (ONR, Młodzież Wszechpolska itd.) oraz dość szeroko w wystąpieniach stadionowych („judaizacja” przeciwnika). Problem antysemityzmu powraca najsilniej przez dyskusje historyczne i spory o pamięć. Prawicowi politycy (i nie tylko) używają mniej lub bardziej wytartych chwytów ideologicznych, które nie tylko usprawiedliwiają postawy Polaków w czasie wojny, ale blokują analizę i ocenę realnych zachowań oraz poglądów ludzi w czasie II wojny światowej, w tym szeroko obecnych postaw antysemickich czy faszystowskich – jak to nazywał Emanuel Ringelblum. Podobną opinię wyrażał wówczas Jan Karski, pisząc o bierności Państwa Podziemnego wobec antysemityzmu oraz bezwzględnej wrogości dużej części Polaków wobec Żydów. Obecnie broni się Polaków, mówiąc, że ratowanie Żydów było zagrożone śmiercią, że liczba uratowanych Żydów jest największa w skali Europy (o czym świadczy liczba drzewek Sprawiedliwych w Jad Waszem), pokazuje naszą rodzimą bezsilność, niemal utożsamiając ją z bezsilnością Żydów, stosując symetryczny obraz losów Polaków i Żydów. Uniemożliwia się jednak w ten sposób poważną i rzetelną rozmowę o polsko-żydowskich stosunkach w czasie okupacji, a także w przed- i powojennej Polsce. Nacjonalizm pozostaje częścią polskiej tożsamości i tym samym pozostawia nienaruszonym i bezkrytycznie obecnym dziedzictwo antysemityzmu, endeckiego myślenia. Prawicowa retoryka, choćby unikała bezpośredniego nawiązywania do endecji, przejmuje obecnie jej pogląd na świat.

12 i pół. Antysemici – zawodowi i amatorzy, katoliccy i pogańscy, wykształceni i analfabeci – nie znali kultury i religii Żydów. Nie znali języków hebrajskiego ani jidysz, nie czytali literatury żydowskiej, nie mieli pojęcia o hebrajskojęzycznej i aramejskojęzycznej literaturze religijnej, nigdy nie widzieli od środka synagogi. Nie znali Żydów, nie chcieli poznać ich tradycji i tym swobodniej mogli ją demaskować.

Szczepionka przeciw wirusowi nienawiści

Dominika Kozłowska CZERWIEC 2023

Niedługo przed śmiercią prof. Paweł Śpiewak wysłał do naszej redakcji poruszający esej o antysemityzmie. Napisał wtedy w liście: „Brzmi niemal jak manifest. Nie szkodzi. Chciałbym, żeby wybrzmiał mocno”. Dlaczego profesor uznał, że trzeba znów głośno ostrzegać przed antysemityzmem? Że należy przypominać o religijnych i politycznych źródłach prześladowań Żydów?

Jego obawy mogły mieć kilka przyczyn. A najważniejszą wydaje mi się obawa o młode pokolenia, które właśnie wchodzą w dorosłość. Życie polityczne i społeczne nie jest już tak dramatycznie jak w latach 90. wprost przesiąknięte antysemickimi wypowiedziami i schematami myślenia (pomijam kwestię anonimowych wpisów internetowych i wulgarnych rysunków w przestrzeni publicznej). Odrodzona po komunizmie kultura żydowska, odnowione zabytki i trasy dziedzictwa kulturowego, nowe wydarzenia artystyczne – z tym najważniejszym, odbywającym się od 1988 r. w Krakowie z inicjatywy Janusza Makucha Festiwalem Kultury Żydowskiej – przeżywająca swój renesans żydowska muzyka, rozwijające się programy edukacyjne, a wreszcie wspaniałe Muzeum Żydów Polskich Polin uczą nas o wielowiekowej historii współżycia Polaków chrześcijan i Polaków żydów. Te nowe inicjatywy stanowią szeroki kontekst, w którym szczególnie młodzi ludzie, kojarzący czasy II wojny światowej jedynie z lekcji historii, a coraz rzadziej z domowych opowieści, mogą umieścić doświadczenie zagłady Żydów, a następnie traumę antysemickich nagonek 1968 r. A jednak czy młode pokolenie zostało skutecznie zaszczepione przeciwko wirusowi antysemityzmu? Czy ciała odpornościowe młodych ludzi są wystarczająco silne, by umiejętnie wcześnie rozpoznać i przeciwstawić się pogardzie wobec Żydów i pogardzie wobec ludzi innych wyznań, ras i narodowości? Słuszne obawy Pawła Śpiewaka mogą wynikać nie tylko z rosnącej wśród młodego pokolenia popularności Konfederacji. Wszak prof. Śpiewak był wybitnym socjologiem, obdarzonym przenikliwym słuchem społecznym. Słyszał więc niepokojące sygnały wcześniej i wyraźniej niż inni.

W publikowanym w miesięczniku „Znak” eseju Paweł Śpiewak wskazuje również na drugą, nie mniej ważną sprawę, mianowicie niedokończoną debatę o współodpowiedzialności Polaków za los żydowskich sąsiadów. Ostatnie lata to czas politycznej blokady uniemożliwiającej podniesienie prowadzonych – z większym niż wcześniej trudem – badań naukowych na poziom dyskusji społecznej i inicjatyw politycznych. A przecież ta rozmowa o naszej trudnej przeszłości jest nie tylko wyrazem ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności, ale też niezbędnym czynnikiem, bez którego nie dojrzejemy jako naród.

W jednym z tekstów zamieszczonych w Temacie Miesiąca pojawia się piękna definicja miłości.

Miłość to pragnienie pielęgnowania własnego i cudzego rozwoju duchowego. Miłość i krzywda nie mogą współistnieć.

Słowa te można odnieść również do miłości do własnego narodu i kraju, do myślenia z troską o współobywatelach, także tych, którzy zostali tragicznie zgładzeni lub wypędzeni z ojczyzny. Tylko tak rozumiana miłość, zawierająca w sobie pamięć o ofiarach, dążąca do prawdy o tamtych wydarzeniach, może być źródłem ewentualnej narodowej dumy płynącej z umiejętności uczciwego skonfrontowania się z trudną przeszłością.

(Dalszy ciąg:)