Spojrzenie na żydowskich sąsiadów. Studia „dla ludzi z pasją”

prof. Marcin Wodziński

Autor: Miłosz Poloch

Źródło: Polityka /Za zgodą redakcji, (C)Polityka Sp. z o.o. S.K.A. 2023/

Adam Szostkiewicz

O Katedrze Judaistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, która obchodzi 30-lecie, opowiada jej szef prof. Marcin Wodziński.

ADAM SZOSTKIEWICZ: Po co wybierać judaistykę jako kierunek studiów, skoro z oficjalnych danych wynika, że jeśli chodzi o filologie, największy run jest na koreanistykę i anglistykę?

PROF. MARCIN WODZIŃSKI: – Widać ogólniejszy odwrót od humanistyki, inwestowanie w studia, które dadzą zarobek i status społeczny. Kandydaci mają podejście pragmatyczne. Sprawdzą, czy są oferty pracy dla absolwentów judaistyki. Formalnie nie ma. Jeśli są, to dla absolwentów tradycyjnej filologii: hebraistyki. W przypadku tych, którzy łączą kompetencje hebrajskiego z jidysz i ladino (językiem żydów iberyjskich), ale także z innymi dziedzinami historii i kultury żydowskiej, trzeba sobie samemu stworzyć przestrzeń do działania i to może być opcja atrakcyjna dla osób kreatywnych. Dla takich jest judaistyka.

A generalnie po co judaistyka, gdy mamy dziś tak bogatą ofertę studiów humanistycznych?

Bo humanistyka nie będzie bogata bez tych małych kierunków. To różnorodność tworzy jej znaczenie. Kulturę polską łatwiej zrozumieć, badając postawę przedstawicieli naszego oświecenia wobec Żydów niż ich deklaracje w sprawie abstrakcyjnej równości i tolerancji. Podobnie zachowania w krańcowych sytuacjach Zagłady często pozwalają nam dostrzec fundamentalne zjawiska niewidoczne w innych, „normalnych” sytuacjach. Mój nauczyciel prof. Moshe Rosman powtarza, że to marginesy wyznaczają centrum.

Co pana, kiedyś mieszkańca Świdnicy, przyciągnęło do badania tej kultury?

Zainteresowanie kulturami mniejszościowymi. W Świdnicy, z jej czeskimi, austriackimi, pruskimi i żydowskimi zabytkami, było to dość oczywiste. Od lat 70., a szczególnie w latach 80., zainteresowanie kulturami mniejszości było często rodzajem opozycji wobec kultury dominującej, próbą innego i szerszego rozumienia polskości. Dlatego ciekawiły nas kultury żydowska, niemiecka, romska, ukraińska, białoruska. I kultury regionalne, jak śląska czy kaszubska. Wciąż byli też ludzie, którzy pamiętali kulturę zamordowaną z czasów, gdy jeszcze żyła. Tacy jak mój mistrz językoznawca i mediewista prof. Jerzy Woronczak. Studiowałem wtedy we Wrocławiu polonistykę, prof. Woronczak zgodził się mną pokierować. Chcesz poznać kultury literackie, to może zaczniemy od języka hebrajskiego. I uczył mnie prywatnie, trochę tak, jak kolegia jezuickie uczyły łaciny w XVII w. Zacząłem od nauki biblijnej Księgi Rut na pamięć, a potem analizowaliśmy kolejne słowa i formy językowe.

A co z pisaniem od prawa do lewa?

Jestem leworęczny, więc dla mnie sam miód. A mówiąc poważnie: pisanie od prawej jest i starsze, i nie mniej naturalne niż w drugą stronę. Profesor zaproponował mi wizytę na cmentarzu żydowskim. To okazało się tak fascynujące, że pracę magisterską napisałem o grobach chasydzkich rabinów, a doktorat o epigrafice hebrajskiej na Śląsku. Ciągnęło mnie w stronę żydowskiej kultury religijnej i badań źródłowych nad historią kultury, duchowości w różnych religiach i poza nimi. Badanie cmentarzy łączyło to zainteresowanie z poczuciem konieczności dokumentowania żydowskiej kultury materialnej.

Mój mistrz prof. Woronczak pochodził z rodziny polsko-ukraińskiej, ambitna matka uczyła go w Radomsku różnych języków, w tym biblijnych. Z wojny wyszedł z mocnym poczuciem odpowiedzialności wobec zamordowanej kultury żydowskiej. Imponował mi szerokością spojrzenia i kompetencjami. W tym roku obchodzimy setną rocznicę jego urodzin i dwudziestą śmierci.

Czemu pańscy studenci wybrali judaistykę?

Pytamy ich o to. Nie wszyscy to pytanie lubią. Pewna studentka oświadczyła, że to jest tak głupie pytanie, jak czemu woli zupę pomidorową od ogórkowej. Potem zrobiła u mnie doktorat. Bo poza setkami jednostkowych wyborów są często podobne motywacje, o których już wspominaliśmy: bardzo mocne osadzenie kultury żydowskiej w naszym krajobrazie, literaturze, wyobrażeniach, w sferze fizycznej – właśnie cmentarze, synagogi, miasteczka... Polskość przenika się z żydowskością.

Studenci muszą dorabiać, by studiować?

Dobre studiowanie wymaga czasu, nie da się go połączyć z pełnoetatową pracą. Dlatego dla naszych studentów stworzyliśmy system stypendialny. Z tego jestem najbardziej dumny. Widzimy to jako podstawowy instrument wyrównywania szans między niedoinwestowaną humanistyką a dziedzinami z łatwiejszym dostępem do finansowania. Na szczęście Tadeusz Taube z Kalifornii, jeden z głównych sponsorów Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, przyjechał do nas do Wrocławia i zobaczył, że Zakład Historii i Kultury Żydów to 20 m kw. i stosy książek z całego świata; zapowiedział, że sfinansuje remont pomieszczeń. Stał się naszym strategicznym sponsorem i wyposażył bardzo szczodrze w kapitał żelazny.

Skąd pomysł, by w powojennym Wrocławiu założyć judaistykę?

XIX-wieczny Wrocław był kolebką studiów żydowskich. Tu działał i pochowany jest Heinrich Graetz, pionier żydowskiej historiografii. Z całego świata przyjeżdżają żydowscy uczeni, by na jego nagrobku położyć kamień pamięci. Tradycję wrocławskiej judaistyki przerwał Holokaust. Po wojnie, jak w całej Polsce, długo nie działo się prawie nic. Dopiero w latach 80. XX w. wokół prof. Woronczaka powstała niewielka pracownia kultury i języków żydowskich, a z czasem uformował się silny zespół badawczy o międzynarodowej rozpoznawalności.

Wasi studenci mają dwie ścieżki kształcenia: judaistyczną i edukatorską. Chwalicie się, że w ciągu 1905 godzin – tyle czasu zajmują zajęcia – można obejrzeć 3810 odcinków seriali lub zostać znawcą literatury żydowskiej. Słowem: studia „dla ludzi z pasją”.

Ścieżkę edukatorską współprowadzimy z Muzeum POLIN, gdzie jest zapotrzebowanie na edukatorów. Absolwenci tej specjalności znajdują zatrudnienie w fundacjach i instytucjach kultury. Studenci mogą też dobierać sobie przedmioty pod kątem indywidualnych zainteresowań, np. zajęcia przygotowujące ich jako tłumaczy. Na studia magisterskie (te po angielsku) ściągamy wykładowców zagranicznych.

A ścieżka judaistyczna?

Studenci po dwóch latach mogą wybierać, czy chcą skupić się na studiach hebraistycznych, czy dotyczących kultury jidysz. Ladino dochodzi na studiach magisterskich.

Jakie tematy są szczególnie chętnie wybierane?

Związane z językiem jidysz – mamy cieszące się uznaniem na świecie specjalistki od kultury Żydów posługujących się tym językiem. Studenci wybierają też tematy związane z historią i kulturą najnowszą, w tym z Holokaustem, literaturami żydowskimi w XX i XXI w., z kulturą współczesnego Izraela.

Jakie jest miejsce Holokaustu w tym programie?

O Holokauście mówimy też jako o zjawisku w szerszym kontekście historii idei: co Zagłada zmienia w myśleniu o człowieku i kulturze. I w kontekście historii żydowskiej, bo niepokoi nas uniwersalizacja Holokaustu w oderwaniu od zamordowanego narodu żydowskiego. Uważamy, że badanie Holokaustu powinno się koncentrować na jego ofiarach – jak Żydzi żyli w czasie Zagłady, jak ginęli, jak przeżywali ten straszny czas, jak ratowali swoją podmiotowość.

Czy sięgacie po kulturę masową jako pomoc dydaktyczną?

Studenckie koło naukowe urządza pokazy filmów i dyskusje. Mamy zajęcia o kinie i teatrze żydowskim, o współczesnej kulturze Izraela. A co do Holokaustu – to nasza koleżanka Jagoda Budzik poleciała do San Francisco z wykładem o tym, dlaczego nie ma izraelskich filmów o Zagładzie. Fascynujący temat. Wszyscy żyjemy w kulturze współczesnej, więc nie da się tych zagadnień pominąć, choć niepokoi nas takie prezentystyczne podejście, jakby historia zaczynała się w 1918 r. Dlatego pokazujemy studentom historię jako proces i długie trwanie.

Wielki temat: stosunki polsko-żydowskie?

Trzydziestogodzinny cykl zajęć o stosunkach polsko-żydowskich w XX w. prowadzi prof. Bożena Szaynok, studenci są zachwyceni. Mamy zajęcia o antysemityzmie, które prowadzi prof. Michał Bilewicz. Opierałem się długo przed tym tematem, bo antysemityzm pochodzi spoza świata żydowskiego. To wykwit antyżydowskich obsesji, a nie część kultury żydowskiej. Nie można go jednak pominąć ze względu na tragiczne skutki, więc ustąpiłem. Dostrzegam, że w naszym obecnym życiu publicznym jest coraz więcej antysemityzmu, jawnego i podskórnego. Uznałem, że trzeba studentom dać narzędzia do dyskusji na ten temat, pokazać, jakie są przejawy antysemityzmu i skąd się biorą, przedstawiać skutki i sposoby przeciwdziałania.

Polityka Izraela, wewnętrzna i zewnętrzna, także wobec Palestyńczyków?

Studenci uczą się, jak rozdarte jest dziś społeczeństwo izraelskie, w tym jego większość żydowska. O konflikcie z Palestyńczykami także. Nie uprawiamy apologetyki, pokazujemy fakty, uczymy myślenia krytycznego. Odróżniania rzeczowej refleksji krytycznej od propagandy antysemickiej udającej dyskurs akademicki.

Wspaniałym przykładem waszego dorobku naukowego wydaje mi się projekt „Kanon literatury wspomnieniowej Żydów polskich”, którym pan kieruje. A w jego ramach seria „Żydzi. Polska. Autobiografia”. Jak powstał i dokąd zmierza?

To praca zespołowa. Bulwersowało nas, że w Polsce wciąż wydaje się monografie miast zamieszkiwanych dawniej nie tylko przez chrześcijan, ale też Żydów, nieraz w większości, a mimo to Żydom poświęca się w nich kilka linijek. Chcieliśmy dostarczyć historykom, badaczom i opinii publicznej, zainteresowanej historią i kulturą ziem polskich, materiał pokazujący nieco inne, a czasem całkiem inne spojrzenie naszych żydowskich sąsiadów na pozornie znane nam wydarzenia z historii Polski w okresie od XVII do połowy XX w. Pomysł rodził się w wielu miejscach. W środowisku prof. Joanny Degler, jidyszystki, i w mojej głowie, gdy pracowałem jako główny historyk w Muzeum POLIN. Okazało się, że najlepszym nośnikiem wiedzy na ten temat są pamiętniki i że większość z nich nigdy nie została przetłumaczona na język polski.

Kto pracuje przy tym projekcie? Międzynarodowy zespól redaktorów i tłumaczy przygotował do publikacji 28 najważniejszych pamiętników, ukazało się dotąd 17. To największy na świecie projekt judaistyczny tego rodzaju. Mam nadzieję, że zmieni on nasz kanon literatury polskiej i nasze postrzeganie wspólnej historii. Właśnie wydaliśmy np. nieznany pamiętnik żydowski z czasu powstania listopadowego, a wydawałoby się, że zostało ono opisane do ostatniego żołnierza i bagnetu. W projekcie brało udział czworo naszych absolwentów. Współpraca ze studentami i absolwentami jest dla nas szczególnie ważna. Niektórzy nasi studenci pomagają przy opracowaniu tomu opowieści chasydzkich w serii Biblioteki Narodowej. Nasi studenci współpracują w ramach większych projektów naukowych, seminaria magisterskie zorganizowane są wokół takich właśnie projektów badawczych, co daje studentom poczucie realnego uczestnictwa w życiu naukowym. Chcemy być uniwersytetem humboldtowskim: łączyć naukę z badaniami.

Prof. Marcin Wodziński
jest wybitnym badaczem chasydyzmu, kierownikiem Katedry Judaistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, autorem wydanej w 2018 r. fundamentalnej trylogii chasydyzmu „Historical Atlas of Hasidism” (Princeton University Press), „Hasidism Key Questions” (Oxford University Press) oraz „Studying Hasidism: Sources, Methods, Perspectives” (Rutgers University Press).

Adam Szostkiewicz
W „Polityce” od 1999 r., wcześniej wieloletni publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Polonista, działacz Solidarności, niegdyś nauczyciel. Ekspert od spraw zagranicznych, Kościoła i religii. W latach 90. pracował w Sekcji Polskiej BBC World Service w Londynie. Laureat m.in. Nagrody Krakowskiej Fundacji Kultury. Członek polskiego oddziału PEN Clubu i Stowarzyszenia Autorów ZAIKS. Odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia w działalności na rzecz przemian demokratycznych i wolności słowa w Polsce, zasługi dla rozwoju wolnych mediów i niezależnego dziennikarstwa.
Blog

WIĘCEJ NA TEN TEMAT