MA RACJĘ – PAPIEŻ CZY DZIENNIKARZ?

Starsi bracia w wierze

Ks. dr hab. Alfred Wierzbicki

Nie bez zdziwienia przeczytałem wywiad z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, opublikowany w „Idziemy” nr 43 z 25.10.2009. Nie jestem biblistą ani znawcą historii judaizmu, moje wątpliwości budzą przede wszystkim zasady interpretacji, jakimi posługuje się ks. prof. Chrostowski w udzielonym wywiadzie.

Nie rozumiem, dlaczego wypowiedź naczelnego „L’Osservatore Romano” Giovanniego Marii Viana, okazuje się nadrzędna w stosunku do wypowiedzi Papieża. Każdy kto zna trochę teologii, wie, że nie można stawiać na tej samej płaszczyźnie wypowiedzi dziennikarza i papieża. Jan Paweł II nigdy nie wycofał się z określania Żydów „starszymi braćmi”. Teologicznej, a tym bardziej emocjonalnej, wagi tej formuły nie może zmienić dodanie czy usunięcie wyrażenia „ w pewnym sensie”, rzekomo ją relatywizujące.

Warto pamiętać o kontekście papieskiej wypowiedzi. Miała ona przecież miejsce podczas pierwszej w dziejach wizyty papieża w synagodze i podkreślanie braterstwa było gestem, w oparciu o który Jan Paweł II pragnął budować nowe więzy z wyznawcami współczesnego judaizmu. Nazywanie Żydów „starszymi braćmi” jest równie doniosłe dla żydów, jak i chrześcijan. Uświadamia ono nam chrześcijanom, kim są dla nas wyznawcy judaizmu. Chodzi tu bowiem o odkrycie bliskości, która została zagubiona.

Ks. Chrostowski słusznie zresztą podkreśla, że chrześcijanie uczestniczą w dziedzictwie Starego Testamentu. Czy nie o to samo chodzi w papieskiej formule „starszych braci w wierze”? Trudno więc zrozumieć, dlaczego tak niechętnie odnosi się do niej. Obawia się „judaizacji chrześcijaństwa”. Czyżby Jan Paweł II dążył do zagubienia chrześcijańskiej tożsamości? Znam wybitnych rabinów, którzy z podziwem patrzyli na krystaliczną chrześcijańską tożsamość Papieża, połączoną zawsze z jego otwartością. W formule „starsi bracia w wierze” zawiera się zarówno przekaz doktrynalny, jak i wyraz miłości wobec żydów. W dialogu powinniśmy wspólnie szukać prawdy, ale bez bezwarunkowej miłości, zakorzenionej w realnej wspólnocie, dialog może zejść na manowce wzajemnych oskarżeń i rozliczeń. Trudna dla niektórych do zrozumienia nowość formuły Jana Pawła II jest na miarę nowości wyzwań.

W wywiadzie ks. Chrostowskiego niepokoi jeszcze jedna rzecz. Jawi się on jako zwolennik filozofii zerwania i braku kontynuacji. Już w lansowaniu poglądu Viana widać, że cieszy go tendencja zerwania z przełomem, jakiego dokonał Jan Paweł II w dialogu katolicko-żydowskim. Jeszcze ostrzej podkreśla brak kontynuacji pomiędzy biblijnym judaizmem a judaizmem rabinicznym. Jeśli nawet da się wykazać różne cechy judaizmu biblijnego i rabinicznego, nie oznacza to bynajmniej, że nie ma tu ciągłości. Taki wniosek jest pochopny i niezgodny ze świadomością większości wyznawców judaizmu, którzy nie wyrzekli się Abrahama, Mojżesza, proroków i psalmów.

Judaizm rozwijał się na drodze kryzysów i przemian, podobnie jak każda religia, ale to nie znaczy, że utracił swą ciągłość. Gdyby tak się stało, to istotnie nie mielibyśmy żadnych wspólnych korzeni, a zamiast judaizmu trzeba by mówić o jakimś „postjudaizmie”. A to przecież absurd. Nie należy upraszczać rzeczywistości, aby mogła się zmieścić w naszej własnej wizji.

Ks. dr hab. Alfred Wierzbicki, prof. KUL, dyrektor Instytutu Jana Pawła II KUL, członek Komitetu Episkopatu Polski d.s. dialogu z judaizmem.