Wspólne stanowisko dyrektora Muzeum POLIN oraz Przewodniczącego zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny ws. ataku na pamięć o ofiarach Holokaustu

Muzeum POLIN

Źródło: Muzeum POLIN

84 lata temu w Jedwabnem grupa mieszkańców, za wiedzą i z inspiracji niemieckiego okupanta, dokonała okrutnej zbrodni, mordując kilkuset żydowskich sąsiadów. Wśród osób spalonych w stodole były dzieci, kobiety i starcy.

Fala antyżydowskiej przemocy wywołanej głównie ludobójczą polityką nazistów po inwazji na ZSRS latem 1941 roku przelała się przez ziemie Rzeczpospolitej, a krwawe żniwo zebrała obok Jedwabnego między innymi w Szczuczynie, Wąsoszu i Radziłowie. We wszystkich tych miejscowościach i wielu innych aktywny udział lokalnej społeczności oraz jej bezpośrednie sprawstwo zostało zbadane, udokumentowane i dowiedzione przez organy i instytucje mające kompetencje naukowe badawcze i śledcze, z IPN na czele.

Zamiast zadumy, refleksji i modlitwy byliśmy niestety w tym roku (choć do incydentów dochodziło wcześniej) świadkami bezprecedensowego ataku na pamięć o ofiarach, prawdę historyczną i wreszcie polską rację stanu. Zaczęło się od konfrontacyjnych "upamiętnień" zawierających treści mające zafałszować przebieg pogromu w Jedwabnem. Nie obyło się bez, tradycyjnych już niestety, prób zakłócenia uroczystości rocznicowych. Prawdziwym horrendum był natomiast wywiad, którego jednej z rozgłośni radiowych udzielił były kandydat na najwyższy urząd państwowy, słusznie przerwany po słowach będących jaskrawym złamaniem prawa: oto jeden z polskich europosłów poddał w wątpliwość istnienie komór gazowych w niemieckiej, nazistowskiej fabryce śmierci Auschwitz-Birkenau. Kwestionowanie Zagłady jest nie tylko przestępstwem, ale dowodem całkowitego moralnego upadku.

Słuszna jest reakcja wielu autorytetów i instytucji na tę hańbę, słuszne jest domaganie się efektywnego egzekwowania prawa. My także wspieramy prokuratorów, którzy w nie zawsze sprzyjających warunkach prowadzą w tej i podobnych sprawach postępowania przeciwko osobom i środowiskom posługującym się antysemityzmem jako narzędziem w zdobywaniu popularności. Oby nie zabrakło im determinacji i odwagi, oby nie zabrakło jej także mediom mającym szczególne obowiązki związane z ustanawianiem standardów publicznej debaty.

Niestety niektórym reakcjom po wydarzeniach w Jedwabnem przyglądamy się z rosnącymi obawami. Trudno zrozumieć i zaakceptować stanowisko profesora kierującego do niedawna dużym instytutem historycznym, który publicznie żyruje narrację skrajnych środowisk podważających prawdę o wydarzeniach w Jedwabnem. Ponieważ jesteśmy przekonani, że nie mamy już do czynienia z serią incydentów, ale świadomie realizowanym procesem zamachu na prawdę historyczną i systematycznym manipulowaniem historią, co najmniej w równym stopniu martwi nas jednak milczenie. Rację mają ci, którzy twierdzą, że jest to test dla polskiej klasy politycznej. Samotność była jednym z najdotkliwszych doznań obecnych we wspomnieniach ofiar Holokaustu: nielicznych, którzy przetrwali i tych, których Zagłada pochłonęła. Apelujemy do najważniejszych osób w państwie, z Panem Prezydentem elektem na czele, oraz polityków wszystkich opcji tworzących rząd i zasiadających w opozycyjnych ławach o aktywne działania na rzecz wyrugowania ze strefy publicznej języka negacjonizmu, kłamstwa i antyżydowskiej obsesji. To już naprawdę najwyższa pora na nieobojętność.

Nie dopuśćcie Państwo, by Żydzi w Polsce znów byli samotni.

Zygmunt Stępiński – dyrektor Muzeum POLIN

Piotr Wiślicki – przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce