Siostra Michèle (Irene Müller) - Człowiek Pojednania za rok 2018

Tekst laudacji wygłoszonej 4 sierpnia 2019 r. w oświęcimskim Centrum Dialogu i Modlitwy podczas ceremonii wręczenia przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów tytułu Człowiek Pojednania siostrze Michèle

Siostra Michèle z Grandchamp ma imię i nazwisko. Niby nic dziwnego, ale prawie nikt go nie zna – również spośród ludzi jej bliskich. Można zapytać, o czym właściwie to świadczy.

Otóż na pewno nie chodzi o jakieś zacieranie śladów lub odcinanie się od swej młodości i rodziny; w jej przypadku po prostu tak nie jest. Zauważmy: nasza laureatka ma tylko imię. To rzadkie, przywodzi na myśl papieży…. Świadczy to chyba o tym, że tak bardzo utożsamiła się ze swą obecną tożsamością, rolą, misją we Wspólnocie Grandchamp, że – jak uważa – ludzie spotkani w ciągu ostatnich dziesięcioleci nie muszą znać jej danych z okresu młodości, która jest jej osobistą prehistorią. Jednak to właśnie ta prehistoria jest dla nas teraz ważna.

Urodziła się prawie 85 lat temu jako Irene Müller. Przyszła na świat w Kolonii, w dzielnicy Lindenthal, opodal klasztoru karmelitanek, w którym mieszkała wówczas Edith Stein. Wspomnienie o tym wydaje się na miejscu. Choć bowiem droga Ireny, późniejszej Siostry Michèle, była zupełnie inna niż droga słynnej Edyty, późniejszej świętej, ofiary obozu, obok którego się znajdujemy, to jednak w duchowym wymiarze były to drogi zbieżne: klasztor, modlitwa, służba, siła widziana w słabości. Jeszcze jeden element łączy je obie: korzenie na terenach, które obecnie należą do Polski. Matka ojca Siostry Michèle pochodziła z rodziny żydowskiej, zakorzenionej w okolicach Gdańska, Poznania, Olsztyna. Gdy Siostra pierwszy raz przyjechała do Polski w 2001 r., odwiedziła miejscowość Napachanie pod Poznaniem, z którą jest powiązana rodzinnie: w tym miejscu bywał w młodości jej ojciec. Pozwolę sobie dodać, że towarzyszył jej wówczas mój kolega po fachu, prof. Roman Murawski, który poznał ją poprzez swoje kontakty w Taizé (za miesiąc wspólnie, on i ja, będziemy prowadzić sekcję filozofii matematyki w ramach zjazdu polskich matematyków w Krakowie).

Duże wrażenie zrobił na mnie dwudniowy pobyt w roku 2009; pojechaliśmy tam wraz z moją żoną Moniką. Byliśmy tam oczywiście dzięki znajomości z Siostrą Michèle, z którą mamy serdeczne relacje. Na biurku trzymała pracę plastyczną Moniki. Pamiętam dobrze zarówno ogólną atmosferę, jak i nabożeństwo w kaplicy oraz posiłki. Wszystko było nasycone ciszą. Było to dla mnie ważne, bo ten aspekt – duchowość intensyfikowana dzięki bezsłownej ciszy – jest na ogół słabo obecny w tradycji żydowskiej. Istnieją co prawda ciche modlitwy, ale zwykle i one są wypowiadaniem słów – tylko po cichu. Tradycje medytacyjne są obecne, ale pozostają na obrzeżach życia żydowskiego. Jestem wdzięczny Grandchamp, a Siostrze Michèle w szczególności, za owo umacniające doświadczenie ciszy – ciszy bezsłownej, a przesyconej znaczeniem; indywidualnej, a zarazem wspólnotowej. Poza tym wygłosiłem tam prelekcję dla sióstr i czułem, że jestem słuchany ze szczególną uwagą jako Żyd, i to Żyd z Polski. I za to doświadczenie dziękuję.

Siostra Michèle przyjechała po raz pierwszy do Polski, chcąc odwiedzić miejsca rodzinne. Zaczęła się jednak interesować sytuacją w naszym kraju. Okazało się, że i tu może kontynuować swoją pracę w duchu „modlitwy i pojednania”. Oprócz kontaktów z polskimi luteranami, katolikami, Żydami, z ludźmi nie tylko z naszej Rady, ale i takimi, jak ks. prof. Hryniewicz, Siostra uczestniczy w spotkaniach, rekolekcjach i konferencjach ekumenicznych w Polsce. Przykładem są spotkania kręgu „Christophorus”, który powstał 40 lat temu i skupia głównie osoby konsekrowane z różnych Kościołów chrześcijańskich. Najważniejsze z naszej obecnej perspektywy są rekolekcje w Auschwitz, które Siostra Michèle współorganizuje w tym roku po raz kolejny. Witamy wszystkich uczestników tegorocznych milczących rekolekcji. Ich przyjazd tutaj łączy wszystkie wątki o których wspominałem: modlitwę, milczenie, medytację, ekumenizm, Żydów, pojednanie, teologię, Niemcy, Polskę, dialog.

Tu, w oświęcimskim Centrum Dialogu i Modlitwy, czujemy się szczególnie na miejscu, organizując naszą uroczystość. Pracuje tu bowiem dwoje laureatów tytułu „Człowiek Pojednania” przyznawanego przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów: ks. Manfred Desaelers oraz s. Mary O’Sullivan. Jest tu więc teraz aż troje laureatów.

Niełatwo jest opisać zasługi takiej osoby jak Siostra Michèle. Nie pozostawia dzieł sztuki czy utworów literackich (o ile wiem…). Pozostawia za to coś jeszcze cenniejszego – pamięć ludzi, których wspomogła, którym pomogła, których zainspirowała, ludzi, którzy dzięki niej coś ważnego przeżyli, coś istotnego zrozumieli. Za to są jej wdzięczni. Za to, Michèle, my jesteśmy Ci wdzięczni. I dziękujemy Ci, że możemy być wdzięczni. Tytuł „Człowiek Pojednania” za rok 2018 jest tylko skromnym wyrazem tej wdzięczności.

Stanisław Krajewski