Naród zasługuje, by sądzić go podług najlepszych, a nie najgorszych synów i córek

"Naród zasługuje, by sądzić go podług najlepszych, a nie najgorszych synów i córek"
"Naród zasługuje, by sądzić go podług najlepszych, a nie najgorszych synów i córek"

a najlepsi spośród Polaków należą do najwierniejszych przyjaciół Żydów. Yossi Klein Halevi

Ile by czasu minęło, Polska pozostanie miejscem naszego nieukojonego bólu. Tam wywieziono i zamordowano mego dziadka, którego imię noszę, i dziesiątki moich krewnych. Przetrwała zła nienawiść do Żydów, która zaraziła znaczną część polskiego społeczeństwa, także podczas Holocaustu i zaraz potem. A jednak ...

A jednak naród zasługuje, by sądzić go podług najlepszych, a nie najgorszych synów i córek, a najlepsi Polacy należą do najlepszych pośród ludzi, do najwierniejszych przyjaciół Żydów.

Kocham Polskę Jana Karskiego

Kocham Polskę, która dała nam o wiele więcej drzewek w Ogrodzie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata niż jakikolwiek inny naród, mimo że kara za pomoc Żydom była w Polsce surowsza niż gdziekolwiek w Europie – śmierć całej rodziny.

Byli Polacy, którzy wydawali ukrywających się Żydów i mordowali żydowskich sąsiadów. Ale pamiętam też Jana Karskiego, szczerego katolika i bojownika ruchu oporu, który dwukrotnie przekradł się do warszawskiego getta, a potem do obozu tranzytowego dla Żydów transportowanych do obozu zagłady w Bełżcu. Wreszcie udał się na Zachód, gdzie osobiście prosił przywódców świata, w tym prezydenta Roosevelta, by ocalił Żydów. Jakoś mleko jego polskiej matki nie smakowało nienawiścią.

Kocham Polskę „Solidarności”

Kocham Polskę, z którą zetknąłem się, odwiedzając ją po raz pierwszy w 1989 r., kiedy „Solidarność” przemieniała się z ruchu opozycyjnego w partię rządzącą, która zastąpić miała komunistów i rozpocząć rewolucję mającą wkrótce obalić Związek Radziecki. To wtedy przekazała Polska Stalinowi pośmiertną odpowiedź na szydercze pytanie, ile dywizji ma papież. Dywizjami papieża byli Polacy, którzy spełnili jeden z największych cudów naszych czasów.

Dużą część mojego ówczesnego życia poświęciłem na działania na rzecz uwolnienia radzieckich Żydów i obserwowałem, jak po części dzięki Polsce opada żelazna kurtyna. Wkrótce tysiące radzieckich Żydów, a potem setki tysięcy, przybyły do swego domu w Izraelu. Radość dzieliłem z Polską. Radość nie była tą emocją, którą spodziewałem się, a nawet chciałem, dzielić z Polakami. A jednak Żydzi i Polacy znaleźli się po tej samej stronie – przeciw złu – i na przekór wszystkiemu wygraliśmy.

Kocham Polskę Jana Pawła II

Kocham Polskę Jana Pawła II, naszego największego w dziejach przyjaciela w Kościele katolickim – nie mimo że był Polakiem, tylko dlatego, że dorastał w Polsce wśród żydowskich przyjaciół, których pewnego dnia zabrakło. To on, Jan Paweł II, urzeczywistnił teologiczną obietnicę Soboru Watykańskiego II – odmienił dwa tysiące lat katolickiej pogardy, głosząc, że Bóg nie odrzucił Żydów, że pozostali Jego ludem wybranym. Jako pierwszy papież popielgrzymował do synagogi i na każdym kroku swych niestrudzonych podróży spotykał się z żydowskimi gminami, by dać świadectwo przekonaniu, że, jak to ujmował, Żydzi są starszymi braćmi Kościoła.

Kocham Polskę młodzieży, która boleśnie odczuwa nieobecność Żydów, kiedyś dzielących z nią dom i która sprząta żydowskie cmentarze, bo nie ma innych widomych znaków żydowskości w swoim otoczeniu. Ilu ich pozostało? Choćby był jeden, byłoby to godne uwagi. A jest ich wiele.

Kocham Polskę, gdzie odradza się kultura żydowska

Kocham Polskę Janusza Makucha, który nigdy nie widział Żyda, ale w 1988 r., jeszcze za PRL, stworzył na poły podziemny festiwal kultury żydowskiej w Krakowie. Miał prosty odruch – przechować pamięć żydowskiej kultury, może muzykę klezmerską i parę słów z jidysz. Potem jednak odwiedził Izrael i zakochał się w witalności Izraelczyków. Sprawił, że doroczny żydowski festiwal w Krakowie zyskał najwyższą światową renomę – ściągnął zespoły z Izraela, filmowców i amerykańskich żydowskich artystów na ulice dawnej żydowskiej dzielnicy. Stworzył najlepszy żydowski festiwal w świecie.

Kocham Polskę, gdzie w jednej chwili wybuchają namiętne spory o żydowską tożsamość i gdzie żydowski dybuk, który nawiedza tę ziemię, może się pojawić nagle w najmniej przewidywalny sposób. Polskę, gdzie tysiące młodych ludzi, którzy mieli słabe pojęcie o swej żydowskości, albo nic wręcz o niej nie wiedzieli, odnajdują drogę do domu – to wielka, nowa gmina zbudowana na „dezasymilacji”, by użyć słów Staszka Krajewskiego, jednego z ojców założycieli polskiego żydowskiego renesansu.

Polskę, gdzie w krakowskiej kawiarni można spotkać profesora, który myśli, że może być Żydem, ale nie ma papierów, tylko silny pociąg do judaizmu. Czy powinien przejść konwersję? – Jesteś katolikiem? – pytam. – Kocham Kościół i uczestniczę regularnie w mszy – słyszę w odpowiedzi. Bądź więc nadal, mówię mu, przyjacielem żydowskiego narodu.

Kocham Polskę, gdzie, w odróżnieniu od większości Europy, antysyjonizm nie stał się ideologiczną modą, gdzie nawet lewica powie ci, że także ci Polacy, którzy pamiętają komunizm, wiedzą, że „antysyjonizm” to eufemizm dla antyżydowskości. Polskę, gdzie jakże wielu obywateli widzi w Izraelu naród równie odważnie stawiający czoło trudnej geografii i gdzie postkomunistyczne rządy Polski, członka UE, najmocniej broniły Izraela (co może się zmienić, jeśli Israelowi Katzowi uda się odstręczyć naszych przyjaciół).

Jakiej Polski nie kocham

Nie kocham Polski, która próbowała zakazać badania swej haniebnej przeszłości, Polski, która próbuje konkurować z nami o palmę męczeństwa i która chciała zawłaszczyć jako „polskich męczenników” trzy miliony pomordowanych polskich Żydów, którzy kiedy indziej nie byli raczej uważani za Polaków. Polski, gdzie prostacki antysemityzm budzi nasz najgłębszy ból, Polski, gdzie moi przyjaciele, za komunizmu liberalni opozycjoniści, są teraz ofiarami własnego rządu.

Jedno muszę jednak przyznać. Odkąd poznałem tę piękną, skołataną, świętą polską duszę, nie ma dla mnie nadziei. Jestem nieuleczalnie zakochany. (wyborcza.pl)

przeł. Sergiusz Kowalski

Yossi Klein Halevi wychował się w USA, a od ponad 30 lat jest Izraelczykiem. Członek (senior fellow) Instytutu Shaloma Hartmana w Jerozolimie. Jest znanym i nagradzanym dziennikarzem i pisarzem. Bestsellerem była książka „Like Dreamers: The Story of the Israeli Paratroopers Who Reunited Jerusalem and Divided a Nation” [Jak we śnie: historia izraelskich spadochroniarzy, którzy zjednoczyli Jerozolimę i podzielili naród]. Ostatnio opublikował „Listy do moich palestyńskich sąsiadów”.

(wyborcza.pl)