Rudnicki o Kosińskim

Jerzy Kosiński

Fot. TADEUSZ ROLKE / AGENCJA GAZETA

Janusz Rudnicki 11 października 2019 /wyborcza.pl/

"Malowany ptak" Jerzego Kosińskiego: wszystko dzieje się w obrazie

(...)Przypomnę, to okrutna baśń ze stajni braci Grimm. Jak papierowy statek rodzice puszczają małego chłopca na wiejskie kałuże, aby ocalał od burzy na morzu miasta.

To opowieść małego Guliwera o podróży przez kraj zwyrodniałych olbrzymów, których grają jak zwykle przekonująco polscy chłopi.(...)

"Oto przykład paradny na wszechobecność kiczu, oto prawdziwy jego ryj: w czasie zarazy „wieśniacy wychodzili na progi chat i znad ziemskiego pyłu podnosili oczy ku Bogu. On jeden mógł uśmierzyć ich gorzki żal. On jeden mógł zesłać miłosierny, spokojny sen na umęczonych. On jeden mógł przemienić straszliwą, zagadkową chorobę w wieczne zdrowie. On jeden mógł ukoić ból matki opłakującej utracone dziecko. On jeden...”. Kosiński miał tu anaforyczną biegunkę; to jest taka literacka przypadłość, że nie cierpią nią dotknięci, lecz tylko czytający.

W „Ptaku” wszystko dzieje się w obrazie, nie w słowie. Paląca się, podpalona przez wyrostków wiewiórka. Staruszka, którą ogień zamienia w pochodnię. On sam zakopany w polu po szyję i kruki, które go dziobią i wyrywają mu włosy. Patrzące na niego z podłogi oczy, które młynarz wydłubał parobkowi. Dziw, że film powstał dopiero teraz. Powstał i dzieli, jedni siedzą do końca i klaskają, drudzy wychodzą w trakcie." (...)