Nieustająca aktualność Tory (Korach)

Komentarze Stanisława Krajewskiego do Tory

Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski

W ubiegłym tygodniu w Izraelu i w synagogach reformowanych czytaliśmy rozdziały 16-18 Księgi Liczb. Głównym tematem jest rebelia przeciw Mojżeszowi. To bunt jeszcze poważniejszy niż poprzednie, bo nie chodzi tylko o zwątpienie i narzekanie, ale o bezpośrednie odrzucenie przywództwa Mojżesza i naczelnego kapłaństwa Aarona. Być może – jak twierdzą bibliści – ta dramatyczna opowieść jest refleksem kilku buntów, bo oprócz Koracha pojawiają się różne inne imiona. Nie jest to istotne, bo nie chodzi mi o rozważanie hipotetycznych wydarzeń historycznych, ale – jak zwykle – o naukę, jaka może dla nas płynąć z opowieści zawartej w Torze.

Buntownicy występują w imieniu mas: „wszyscy są święci, a w pośród nich Wiekuisty; czemu więc wynosicie się nad zgromadzeniem Wiekuistego?” (Ks. Liczb 16,3; tłumaczenie Cylkowa). Każdy komentator wskazuje, że to demagogia, bo oponentom Mojżesza, a są to „ludzie znamienici”, nie chodzi o równość, ale w gruncie rzeczy zabiegają o przywileje i władzę dla siebie. To nasuwa na myśl dzisiejszych populistów, którzy mówią, że występują w imieniu zwykłych ludzi przeciw elitom, ale gdy dochodzą do władzy stają się kolejną elitą władzy, przesiąkniętą korupcją i nepotyzmem. Wystarczy popatrzeć na obecną Polskę, na realizowane z rozmachem i bezwstydnie hasło TKM.

Godne uwagi jest to, jaki los spotyka buntowników. Jak wiadomo „Koracha i jego kompanię” pochłania ziemia. Otwiera się, oni wpadają, ziemia zamyka się i już ich nie ma. Sprawia to Bóg. Brzmi to tak nieprawdopodobnie, że większość z nas uzna to zapewne za baśń, której nie warto potraktować poważnie. Jednak można na tę historię spojrzeć bardziej psychologicznie. Czyż nie jest tak, że i teraz, w wielu krajach, ludzie po jednej stronie konfliktu mają chęć, żeby ta druga strona zniknęła? Zaognione konflikty polityczne rodzą takie postawy, nie zawsze wprost wyrażane. Jednak język często zdradza nastawienie. Co na przykład oznacza w Polsce wysyłanie przeciwników politycznych „do Izraela”, „do Moskwy”, określanie ich jako „reprezentantów Niemiec”, „rzeczników Brukseli”, czyli nie swoich, nie stąd? To chęć, żeby nie mieszali się w polskie sprawy, żeby poszli do diabła, żeby zniknęli, żeby ich nie było. Symboliczna eliminacja. Trudno o lepszy obraz ziszczenia się tych pragnień niż właśnie to, że oto nagle ziemia otwiera swoją paszczę i ich pochłania.

Już samo to jest ciekawe, ale znacznie mniej oczywiste, a więc jeszcze ciekawsze, jest to, co dzieje się w dalszym ciągu tej opowieści. Czy tak wyraźny znak, jak pochłonięcie liderów rebelii, zamyka sprawę? Wydawałoby się, że nie może być lepszego argumentu, bunt musi się zakończyć. Tymczasem nie! Następnego dnia „cały” lud „szemrał” przeciw Mojżeszowi i Aaronowi: „Wyście zabili lud Wiekuistego” (Ks. Liczb 17,6). Okazuje się, że zniknięcie liderów opozycji nie powoduje triumfu rządzących. Lud się burzy nawet wtedy, gdy siły najwyższe z możliwych zdają się świadczyć o wyższości przywódców. Zatem – sugeruje Tora – nie tedy droga. A którędy?

Otóż Mojżesz – na wyraźne polecenie Boga – bierze od naczelnika każdego rodu laskę, „buławę”. Położone zostają w Przybytku, a nazajutrz tylko jedna zakwita – laska Aarona. A zatem tylko on i jego potomkowie mogą zbliżać się do świętego miejsca. Wszyscy godzą się z werdyktem. Znowu jest tak, że dosłowne potraktowanie tej relacji wydaje się nie przynosić wniosków dotyczących bezpośrednio naszej sytuacji, nie mówiąc już o trudności poważnego potraktowania przekazu o interwencji Wiekuistego. Jednak przesłanie opowieści jest jak najbardziej aktualne: prawdziwą akceptację lidera może przynieść nie przemoc, eliminacja przeciwników, choćby symboliczna, ale tylko równa rywalizacja, zapewnienie takich samych szans wszystkim kandydatom.