Pogrom Żydów w Kielcach

Ciała Reginy Fiszowej i jej dziecka /fot. archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego

Ciała Reginy Fiszowej i jej dziecka /fot. archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego

Źródło: Muzeum Historii Żydow Poslkich POLIN

W czwartek, 4 lipca 1946 r. tłum mieszkańców Kielc, przy udziale milicjantów i żołnierzy, dokonał masakry ocalałych z Holocaustu Żydów, mieszkających w budynku przy ulicy Planty 7/9. Iskrą, która zainicjowała wybuch przemocy, była plotka o mordzie rytualnym chrześcijańskich dzieci.

Ciąg wydarzeń prowadzących do pogromu kieleckiego rozpoczęło zniknięcie z domu ośmioletniego Henryka Błaszczyka. Ojciec, Walenty Błaszczyk, zgłosił zaginięcie syna na posterunku milicji. Tymczasem chłopiec bez wiedzy rodziców przebywał u rodziny na wsi. Kiedy 3 lipca wieczorem wrócił do domu, w obawie przed karą opowiedział, że przez trzy dni był uwięziony przez Żydów w piwnicy, skąd udało mu się uciec. Chłopiec najwyraźniej odwołał się do funkcjonującej w świadomości potocznej legendy o porywaniu dzieci chrześcijańskich "na macę" (a krążącej po wojnie unowocześnionej wersji – o wykorzystywaniu ich krwi do transfuzji, mającej wzmocnić wycieńczonych Żydów).

4 lipca rano Walenty Błaszczyk z synem udał się na komisariat, by złożyć stosowny meldunek. Po drodze Henio "rozpoznał" dom, gdzie go rzekomo przetrzymywano. W kamienicy przy ul. Planty 7/9 mieszkało stu kilkudziesięciu żydowskich ocaleńców. Mieścił się tam Komitet Żydowski oraz kibuc przygotowujący emigrantów do Palestyny, ale wcale nie było tam piwnic. Na miejsce wysłano patrol Milicji Obywatelskiej. Po drodze milicjanci rozpowiadali, że idą szukać pomordowanych polskich dzieci. Dołączali do nich kielczanie, a wieść o mordzie rytualnym z szybkością pożaru rozprzestrzeniała się po mieście. W podawanej z ust do ust wiadomości liczba zabitych dzieci urosła do kilkunastu. Pod domem żydowskim zaczął się gromadzić wrogi tłum.

Katalizatorem pogromu było zachowanie się służb mundurowych. Przeprowadzona przez milicjantów rewizja "w poszukiwaniu pomordowanych dzieci" zdawała się potwierdzać społeczne wyobrażenia o mordzie rytualnym. W tłumie narastała psychoza, wznoszono okrzyki, "śmierć Żydom", "bić ich za nasze dzieci", a w kierunku domu przy Plantach poleciały kamienie. Przysłani na miejsce żołnierze zamiast opanować sytuację wymieszali się z cywilami i faktycznie włączyli do pogromu. Gdy wojskowi weszli do budynku w poszukiwaniu broni (Żydzi posiadali legalnie kilka pistoletów do samoobrony), wewnątrz rozległy się strzały. Pojawiła się pogłoska, że Żydzi zabili polskiego porucznika. W rzeczywistości strzelali żołnierze, zabijając m.in. przewodniczącego Komitetu Żydowskiego dr Seweryna Kahane. Doszło również od rabunków.

Żołnierze i milicjanci, którzy podzielali nastroje ogółu, wywlekali Żydów na zewnątrz i oddawali ręce tłumu. Kilka osób wyrzucili przez okna i z balkonu drugiego piętra. Ofiary bito sztachetami, kamieniami, żelaznymi prętami, kolbami karabinów. Część poszkodowanych miała rany postrzałowe i od bagnetów. Nieliczni funkcjonariusze i cywile, którzy stawali w obronie Żydów, spotykali się z agresją rozhisteryzowanego tłumu jako "żydowskie pachołki". Tymczasem pogłoska o mordzie rytualnym dotarła do kieleckiej huty "Ludwików". Na hasło „wy tu pracujecie, a tam wasze dzieci mordują” kilkuset robotników uzbrojonych w metalowe narzędzia pospieszyło na ulicę Planty. Ich przybycie rozpoczęło druga, najkrwawszą fazę pogromu. Kres przemocy położyła po południu interwencja kolejnego, lepiej dowodzonego oddziału wojska, który ewakuował Żydów w bezpieczne miejsce.

Antyżydowska agresja rozlała się również na ulice Kielc. Doszło do kilku zabójstw i napaści na żydowskie mieszkania. Wrogi tłum zebrał się także pod szpitalem, dokąd zawieziono rannych. Pod wpływem rozprzestrzeniających się wieści o mordzie rytualnym miały również miejsce napaści i zabójstwa Żydów w pociągach na liniach kolejowych przechodzących przez Kielce.

Podczas pogromu zginęło co najmniej 40 Żydów, a także 2 Polaków, którzy stanęli w ich obronie; rannych zostało około 40 osób. Następstwem pogromu kieleckiego był wybuch paniki wśród polskich Żydów i fala emigracji, która objęła około 100 tysięcy osób.

Pogrom kielecki był kompromitujący dla miejscowych władz, które nieudolnie i chaotycznie reagowały na rozwój wydarzeń. Odbił się również głośnym echem za granicą. 8 lipca zorganizowano manifestacyjny pogrzeb ofiar z udziałem przedstawicieli władz, komitetów żydowskich, wojska, organizacji społecznych i mieszkańców miasta. Dzień później rozpoczął się pierwszy proces sprawców, podczas którego w trybie doraźnym skazano na śmierć dziewięć przypadkowo dobranych osób. W kolejnych procesach ukarano więzieniem jeszcze kilkudziesięciu uczestników pogromu.

Władze oskarżyły o zorganizowanie pogromu podziemie antykomunistyczne. Z kolei opozycja i podziemie niepodległościowe dopatrywało się za jego kulisami prowokacji władz komunistycznych, mającej odwrócić uwagę od sfałszowania referendum z 30 czerwca 1946 r. Wśród teorii spiskowych na temat pogromu kieleckiego pojawiała się i taka, że wywołali go syjoniści, by w ten sposób przyspieszyć emigrację Żydów z Polski. Jednak przeprowadzone współcześnie śledztwo prokuratorskie i badania historyków nie dostarczyły dowodów na czyjąkolwiek prowokację.

Pogrom kielecki można wyjaśnić bez uciekania się do tej hipotezy, analizując dynamikę interakcji społecznych, u których podłoża leżały głęboko zakorzenione przesądy, niechęć do powracających po wojnie Żydów, obawy związane z odzyskiwaniem przez nich własności, wreszcie żywy stereotyp "żydokomuny". Zapalnikiem tego społecznego dynamitu stała się pogłoska o mordzie rytualnym i zachowanie "ludzi w mundurach", które legitymizowało działania tłumu. Nie był to zresztą przypadek wyjątkowy. Podobny mechanizm zadziałał w przypadku pogromu w Krakowie w sierpniu 1945 r.

Więcej informacji znajdą Państwow portalu Wirtualny Sztetl.

Pogrom w Kielcach – 4 lipca 1946

Pogrom kielecki z 4 lipca 1946 r. nie był zjawiskiem odosobnionym. Poprzedziły go liczne ekscesy antyżydowskie, zabijanie Żydów w pociągach (tzw. akcje pociągowe), na szosach, w domach (zastrzelenie Fiszki Nejmana w Łodzi w niewyjaśnionych okolicznościach), a także zajścia z udziałem tłumu – np. pogrom w Krakowie w sierpniu 1945 roku.

W Kielcach pogrom poprzedziła plotka o porwaniu ośmioletniego chłopca, Henryka Błaszczyka. Jego nieobecność zgłosił na posterunek MO w Kielcach 1 lipca 1946 r. ojciec, Walenty Błaszczyk. Chłopiec nieoczekiwanie powrócił 3 lipca. Wieczorem tego samego dnia ojciec udał się na komisariat MO w Kielcach i wskazał na Żydów jako tych, którzy przez trzy dni przetrzymywali małego Henryka w piwnicy budynku przy ul. Planty 7/9. Mieściły się tam m.in. siedziba Komitetu Żydowskiego oraz kibuc. Rano 4 lipca chłopiec razem z ojcem zjawili się na komisariacie, gdzie Henryk złożył zeznania. W następstwie aresztowano Kalmana Singera, który rzekomo miał uwięzić dziecko. Wkrótce na posterunek przybył przewodniczący kieleckiego Komitetu Żydowskiego dr Seweryn Kahane z prośbą o uwolnienie więźnia; tym bardziej, że w budynku przy ul. Planty nie było piwnic. Następnie grupa milicjantów udała się w stronę ul. Planty, aby wyjaśnić sytuację. Po drodze funkcjonariusze MO rozpowiadali, że idą szukać pomordowanych dzieci, które zaginęły w ostatnich tygodniach. Do grupy dołączali kielczanie.

Około godziny 10 rano, po przybyciu na miejsce oddziałów Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i milicji rozpoczął się pogrom. Mundurowi, którzy weszli do środka, zażądali wydania broni (Żydzi posiadali legalnie kilka pistoletów dla bezpieczeństwa). Następnie zaczęli rabować, wyrzucali Żydów z okien z drugiego piętra, strzelali też do znajdujących się w budynku osób, które następnie wywlekali na zewnątrz.

Przed budynkiem do mundurowych dołączyli cywile, zabijając Żydów przy pomocy desek i kamieni. W południe do tłumu dołączyła kilkusetosobowa grupa robotników z huty „Ludwików”. Kolejne grupy mundurowych, które przybyły w celu spacyfikowania zajść, mieszały się z tłumem, a niekiedy dołączały do niego. Ekscesom antyżydowskim towarzyszyły okrzyki zachęcające do zabijania i „wymierzenia sprawiedliwości” za to, że Żydzi jakoby mordowali polskie dzieci w celach rytualnych. Tłum „pogromszczyków” został rozpędzony dopiero około godziny 15.

W wyniku zajść antyżydowskich w Kielcach zginęło co najmniej 39 Żydów i 3 Polaków. Wśród ofiar były dwie ciężarne kobiety. Zginęli od ran postrzałowych, od ciosów bagnetu lub zostali zatłuczeni m.in. łomami, kijami i kamieniami. Rannych zostało 35 Żydów, których przewieziono do szpitala w Łodzi. Również pozostałych ocalonych z pogromu dla ich bezpieczeństwa wywieziono do Łodzi. Pogrom przeżył prawdopodobnie mieszkaniec budynku Planty 7 – zastępca szefa powiatowego UB w Kielcach, porucznik Albert Grynbaum, który następnie został wezwany do Warszawy i zaginął bez wieści.

Zbiorowy pogrzeb ofiar odbył się 8 lipca 1946 r. na cmentarzu żydowskim w Kielcach. Nadano mu charakter manifestacji. Wzięli w nim udział przedstawiciele władz państwowych oraz delegaci wszystkich Komitetów Żydowskich działających w Polsce. Kompanię honorową podczas uroczystości wystawiła 2. Dywizja Piechoty Wojska Polskiego.

Fala pogromowa objęła całe Kielce, w tym dworzec kolejowy. Echa pogromu i pogłoska o mordzie rytualnym polskich dzieci przez Żydów były przekazywane do innych miejscowości w wielu regionach Polski, zapewne drogą telefoniczną. Objawy zbiorowej psychozy na tym tle wystąpiły przede wszystkim na terenie województwa kieleckiego, a także w kilku miejscowościach na Mazowszu – Siedlcach, Warszawie (Grochów), Ciechanowie, Ostrowi Mazowieckiej i Świdrze.

Po krwawych zajściach aresztowano w Kielcach kilkadziesiąt osób, w tym milicjantów, żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego, cywilów i przedstawicieli władz lokalnych. Spośród nich dwanaście osób zostało pospiesznie osądzonych 9 lipca 1946 r. – dziewięć skazano na karę śmierci, którą wykonano 12 lipca 1946 r., a trzy otrzymały wyrok długoletniego więzienia. Z pozostałych uwięzionych do początku 1947 r. osądzono jeszcze 26 osób w ośmiu procesach. Zapadły w nich wyłącznie niskie wyroki więzienia.

Następstwem pogromu były nastroje paniki w społeczności żydowskiej w Polsce oraz wzrost emigracji, zarówno legalnej, jak nielegalnej, która obok syjonistów objęła również antysyjonistycznych członków Bundu, a nawet komunistów żydowskich. Paniki nie zdołali uspokoić czołowi przedstawiciele władz państwowych, nie zapobiegły jej też błyskawicznie wydane wyroki, które zasądzono sprawcom pogromu, ani utworzenie przez Centralny Komitet Żydów w Polsce Komisji Specjalnej mającej na celu zapewnienie bezpieczeństwa społecznościom żydowskim.

Wiadomości o pogromie kieleckim wstrząsnęły opinią publiczną w Polsce i poza jej granicami. Badacze od lat starają się wyjaśnić sprawę pogromu kieleckiego. Rozważane są różne przyczyny wybuchu przemocy: antysemityzm – istniejący od dawna i nasilony w wyniku niemieckiej okupacji, lęk przed powracającymi Żydami – szukającymi sprawców śmierci swych bliskich lub zagrabionego mienia, wojna domowa między władzami komunistycznymi i zbrojnym podziemiem, możliwe działania prowokatorów. Jednak w każdym wypadku za podstawowy czynnik uznać trzeba rozpowszechnione uprzedzenia i nienawiść wobec Żydów, bez których tak wielu zwykłych mieszkańców Kielc nie uwierzyłoby w mord rytualny i nie przyłączyłoby się do zabijania mężczyzn, kobiet i dzieci.

Wobec utrzymujących się wątpliwości, historia pogromu obrosła licznymi hipotezami i mitami. Zaraz po pogromie komuniści winą za zbrodnię obciążali AK, WiN i NSZ, choć podczas pierwszego procesu oskarżonym nawet nie próbowano udowodnić przynależności do tych organizacji. Ich przeciwnicy z kolei twierdzili, że pogrom był wynikiem prowokacji władz – milicjantów, którzy jako pierwsi zatrzymali wskazanego przez chłopca Żyda, a potem rozpowiadali plotkę o porwaniu dziecka, funkcjonariuszy UB, którzy wykazali się rażącą biernością i nieudolnością w tłumieniu zajść, czy też władz sowieckich, które miały w Kielcach swoich przedstawicieli. Pojawiały się absurdalne głosy, że za pogrom odpowiadali sami Żydzi – syjoniści, próbujący w ten sposób wymusić na władzach polskich oraz na światowej opinii publicznej prawo do legalnej emigracji do Palestyny.

Sprawa wyjaśnienia przyczyn wybuchu pogromu odżyła na nowo po 1989 roku. W 1992 r. sędzia Andrzej Jankowski, dyrektor Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Kielcach, wszczął w sprawie zajść kieleckich śledztwo, które zajęło kolejne pięć lat i nie potwierdziło tezy, że pogrom nastąpił z inspiracji UB. Zebrany materiał dawał podstawę do objęcia aktem oskarżenia kilku żyjących jeszcze osób, czego jednak nie uczyniono. W 2001 r. w imieniu Instytutu Pamięci Narodowej postępowanie wznowił prokurator Krzysztof Falkiewicz z kieleckiego ośrodka Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Umorzono je w 2004 roku. Bezskutecznie próbowano znaleźć odpowiedź na pytanie, czy pogrom był wywołany prowokacją, a jeśli tak, to kto za nią stał.

Pogrom kielecki stał się tematem wielu opracowań naukowych, dyskusji publicystycznych, a także filmów. Po raz pierwszy pojawił się w materiale Polskiej Kroniki Filmowej z 15 lipca 1946 r., zatytułowanym Pogrzeb pomordowanych Żydów, ofiar pogromu kieleckiego w Kielcach. W 1986 r. reżyser Marcel Łoziński nakręcił film pt. Świadkowie, w którym wydarzenia kieleckie ukazał właśnie przez pryzmat wspomnień świadków. Natomiast w 1996 r., w 50. rocznicę zajść kieleckich, na zamówienie TVP powstał sześćdziesięciominutowy dwuczęściowy dokument Pogrom. Kielce – 4 lipca 1946 r. w reżyserii Andrzeja Miłosza. W 1999 r. powstała trzecia część, pt. Henio, w reżyserii Andrzeja Miłosza i Piotra Weycherta. Zawiera ona nagrany w 1996 r. wywiad z Henrykiem Błaszczykiem – w 1946 r. ośmioletnim chłopcem, którego zaginięcie stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu zajść antyżydowskich w Kielcach w lipcu 1946 roku. Podczas nagrania, Henryk wskazał na ojca, jako tego, który kazał mu mówić, że między 1 a 3 lipca „był u Żydów”. W rzeczywistości przebywał u znajomych rodziny na podkieleckiej wsi. Była to ostatnia, niepełna relacja Błaszczyka, który zmarł w marcu 1998 r. Do dziś wiele pytań pozostało bez odpowiedzi.

dr Martyna Rusiniak-Karwat

Wybrana literatura:

  • Antyżydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1996 roku. Dokumenty i materiały, red. S. Meducki, Z. Wrona, t. 1-2, Kielce 1992-1994.
  • Szaynok B., Pogrom Żydów w Kielcach 4 lipca 1946, Warszawa 1992.
  • Wokół pogromu kieleckiego, t. 1, red. Ł. Kamiński, J. Żaryn, Warszawa 2006.
  • Zaremba M., Wielka trwoga. Polska 1944-1947. Ludowa reakcja na kryzys, Kraków 2012.
  • Żyndul J., Kłamstwo krwi. Legenda mordu rytualnego na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, Warszawa 2011.