Martwy Bóg w Wielką Sobotę czasu pandemii

Fragment obrazu „Martwy Chrystus” Hansa Holbeina, 1521-1522

Fragment obrazu „Martwy Chrystus” Hansa Holbeina, 1521-1522

Źródło: "Więź"

Martwy Bóg w Wielką Sobotę czasu pandemii (1)

Ludzie opuścili Boga-człowieka i Bóg opuścił Boga‑człowieka aż do swojej śmierci. Jako chrześcijanie bardzo chcielibyśmy zagłuszyć w sobie tę świadomość desperackim przypominaniem zmartwychwstania albo próbą zapomnienia o samym umieraniu.

Rok 2020, Wielka Sobota, od popołudnia do wieczora. Nasze mieszkanie na Kabatach w Warszawie. Siedzimy we czwórkę z żoną i synami w największym z pokoi. Sytuacja niepokojąco przypomina wstępne didaskalia pewnej sztuki:

„Wnętrze bez mebli.
Światło szarawe.
W głębi, wysoko, w lewej i prawej ścianie, dwa okienka
zasłonięte zasłonami.
Z przodu po prawej drzwi. Przy drzwiach obraz, zawieszony
frontem do ściany.
Z przodu po lewej, tuż obok siebie, dwa kubły na śmieci, przykryte
starym prześcieradłem.
Pośrodku, w fotelu na małych kółkach, przykryty starym
prześcieradłem, siedzi […]
Obraz pełen napięcia”1.

Zamknięta przestrzeń z dwoma okienkami jest jak wnętrze czaszki. Nie ma tu przypadku. W tym czasie musiało być właśnie tak. Wczoraj przecież słyszeliśmy: „A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota” (J 19,17). A dziś wciąż jeszcze słyszymy: „Wykonało się. Fini, c’est fini. Finished, it’s finished”. Pierwsze słowa sztuki, która rozpoczyna się jako „obraz pełen napięcia”*. (...)

Dalszy ciąg: "Więź"

Martwy Bóg w Wielką Sobotę czasu pandemii (2)

Królestwo Boże z wcieleniem Boga już przyszło, ale jeszcze w pełni nie nastąpiło. Podobnie sam Bóg nie jest jeszcze Bogiem w pełni. Nie należy Go zatem oskarżać o zło. On ponosi porażkę, gdy każdy z ludzi doświadcza nieszczęścia, cierpienia i krzywdy. Ponosi porażkę w każdej chwili naszej rozpaczy i samotności.

Joseph Ratzinger pisał we Wprowadzeniu w chrześcijaństwo: „artykuł [wiary] o zstąpieniu Chrystusa Pana do piekieł przypomina nam, że do chrześcijańskiego objawienia należy nie tylko to, co Bóg mówi, ale i Jego milczenie. Bóg jest nie tylko Słowem, które możemy zrozumieć, które do nas przychodzi, ale jest On także tym utajonym, niedostępnym, a niezrozumiałym podłożem, które się kryje przed naszym wzrokiem. Oczywiście, istnieje w chrześcijaństwie prymat Logosu, Słowa, przed milczeniem. Bóg przemówił. Bóg jest Słowem. Ale mimo to nie należy zapominać prawdy o ciągłym ukryciu Boga. I tylko wtedy, gdy doświadczymy Jego milczenia, możemy ufać, że usłyszymy także Jego słowa, które głosi w milczeniu”1.

Te zdania, choć jak zwykle podane w eleganckiej, teologicznej krągłości, muszą niepokoić. Jak żyjącego Boga (a wiarę w takiego właśnie deklarował i wciąż deklaruje Ratzinger) można utożsamić z „utajonym, niedostępnym, a niezrozumiałym podłożem”? Z nieokreślonością przypominającą bezosobowe „il y a”opisane przez Lévinasa? Taki nieokreślony Bóg raczej nie może mieć nic wspólnego z Koniecznym Bytem Najwyższym – z ową słowną zabawką metafizyków, która ma nam dawać złudne poczucie bezpieczeństwa i ładu. Taki „bóg” przepadł nie tylko z filozoficznymi eksklamacjami Nietzschego, Heideggera i ich następców. Intuicja, że przepadł, wykroczyła daleko poza hermetyczne kręgi mędrców. Nie darmo Bonhoeffer tak oto tłumaczył swemu przyjacielowi:

„Człowiek nauczył się we wszystkich ważnych sprawach dawać sobie radę sam, bez odwołania się do «hipotezy roboczej: Bóg». W zagadnieniach naukowych, artystycznych, a także etycznych stało się to oczywistością, której nikt prawie nie śmie już podważać; od mniej więcej stu lat jednak dotyczyć to zaczyna, we wzrastającej mierze, również zagadnień religijnych; okazuje się, że wszystko funkcjonuje także bez «Boga», i to równie dobrze jak przedtem. Podobnie jak na terenie nauki, tak i w dziedzinach ogólnoludzkich, „Bóg» jest coraz bardziej z życia wypychany, traci grunt pod nogami. Otóż katolickie i protestanckie piśmiennictwo historyczne zgodne jest w tym, że upatruje w owym procesie wielki odwrót od Boga, od Chrystusa. Im bardziej jednak wykorzystuje się i wygrywa Boga i Chrystusa przeciw temu procesowi, tym bardziej pojmuje się on sam jako antychrześcijański.

Ciąg dalszy: "Więź" 29.09.2020