Franciszek: Jeśli nie zaradzimy kryzysowi migracyjnemu, ryzykujemy upadek naszej cywilizacji

Papież Franciszek podczas wizyty 5 grudnia 2021 r. w Ośrodku Przyjęcia i Identyfikacji na wyspie Lesbos. Fot. presidency.gr

Papież Franciszek podczas wizyty 5 grudnia 2021 r. w Ośrodku Przyjęcia i Identyfikacji na wyspie Lesbos. Fot. presidency.gr

Źródło: "Więź"

Ci, którzy budują dziś mury, tracą poczucie własnej historii, sami byli przecież kiedyś niewolnikami innych krajów – mówił wczoraj papież Franciszek, wracając z Grecji.

W czasie wczorajszej drodze powrotnej z Grecji do Rzymu papież Franciszek spotkał się na pokładzie samolotu z dziennikarzami, którzy towarzyszyli mu w podróży. Odpowiedział m.in. na pytanie o sytuację migracyjną w Europie Wschodniej oraz o powody dymisji metropolity Paryża.

„Unia musi respektować różnorodność”

Pierwsze pytanie dotyczyło dokumentu Komisji Europejskiej, który zaleca unikania odniesień do Bożego Narodzenia czy słów takich jak „Maryja”.

– To anachronizm – ocenił papież. – W historii wiele dyktatur usiłowało zrobić to samo, i nigdy się nie sprawdziło. Pomyślmy o Napoleonie, o dyktaturze nazistowskiej, komunistycznej. To pewna moda, laicyzm rozpuszczony w wodzie destylowanej – zaznaczył.

Przyznał, że dokument skłania go do refleksji nad samą Unią Europejską. – Unia musi powrócić do ideałów ojców założycieli, ideałów jedności i wielkości. Musi uważać, by nie otwierać się na kolonizacje ideologiczne, bo to doprowadzi to podziałów między krajami i upadku UE. Unia musi respektować każdy kraj, jego wewnętrzna strukturę, musi respektować różnorodność krajów, a nie je ujednolicać – przekonywał.

Co osłabia demokrację

Kolejne pytanie odnosiło się jednego z przemówień, w którym Franciszek ostrzegał przed osłabieniem demokracji. Grecka dziennikarka chciała wiedzieć, do jakich krajów odnosi się to ostrzeżenie. W odpowiedzi papież nie wskazał żadnego konkretnego państwa, zwrócił jednak uwagę na uniwersalne zagrożenia: „z jednej strony populizm, a z drugiej międzynarodowe potęgi gospodarcze i kulturowe, które rozwadniają naszą tożsamość”.

– Uważajmy, by rządy – nie mówię prawicowe czy lewicowe – nie zeszły na drogę populizmu, tak zwanych populizmów politycznych, które nie mają nic wspólnego z ludowością, swobodną ekspresją narodów, posiadających własną tożsamość, folklor, swoje wartości, swoją sztukę – podkreślił.

– Ale demokracja zostaje też osłabiona, kiedy wartości narodowe są poświęcane, rozwadniane w kierunku – brzydkie słowo, ale nie mogę znaleźć innego – „imperium”, pewnego rodzaju władzy ponadnarodowej – zauważył.

Trzeba współpracować

Papież został także zapytany o problem migracyjny we wschodniej Europie i o to, czego oczekuje w tej sprawie od takich krajów jak Polska, Rosja i Niemcy.

– Ci, którzy budują mury, tracą poczucie swojej własnej historii, kiedy sami byli niewolnikami innych krajów. Ci którzy obecnie to robią, takie doświadczenie mają – podkreślił.

– Każdy rząd musi jasno powiedzieć: „Mogę przyjąć tyle i tyle osób”. Rządzący wiedzą, ilu migrantów mogą przyjąć. To jest ich prawo. Migrantów należy jednak przyjmować, towarzyszyć im, promować i integrować. Jeśli rząd nie może przyjąć więcej niż określonej liczby osób, musi nawiązać dialog z innymi krajami, które mogą to zrobić. Dlatego właśnie Unia Europejska jest ważna, może tworzyć harmonię między wszystkimi rządami w zakresie dystrybucji migrantów – zwrócił uwagę.

– Pomyślcie o Cyprze lub Grecji, albo nawet o Lampedusie. Migranci przybywają tam, a między krajami nie ma zgody, co można z nimi zrobić, gdzie ich wysłać. Migrantów należy integrować. Bez tego mają oni mentalność mieszkańców getta, popadają w przestępczość. Przyjmowanie migrantów nie jest łatwe, ale jeśli tego problemu nie rozwiążemy, ryzykujemy upadek naszej cywilizacji – mówił.

„Aupetit jest grzesznikiem, tak jak ja”

W nawiązaniu do pytań o odwołanie z urzędu abp. Michela Aupetita, metropolity Paryża, Franciszek stwierdził: – Czy ktoś wie, co takiego uczynił arcybiskup Paryża? Jeśli nie znamy oskarżenia, nie powinniśmy potępiać.

Wspomniał, że powodem dymisji był brak roztropności hierarchy, „zaniedbanie wobec szóstego przykazania, ale nie całkowite, chodziło prawdopodobnie o drobne gesty, które wyrażał wobec sekretarki”.

– To grzech, ale nie jeden z najpoważniejszych grzechów, grzechy cielesne nie są najpoważniejsze. Najpoważniejsze są te, które mają w sobie najwięcej anielskości: pycha i nienawiść. Aupetit jest grzesznikiem, tak jak ja. Nie wiem, być może on czuje się jak Piotr, biskup, na którym Jezus założył Kościół. Jak to się stało, że ówczesna społeczność przyjęła grzesznego biskupa, i to z tak anielską grzesznością jak zaparcie się Chrystusa? Stało się tak dlatego, że był to Kościół przyzwyczajony do poczucia grzeszności, zawsze i każdego, Kościół pokorny – tłumaczył Franciszek.

– Widać natomiast, że nasz Kościół nie jest przyzwyczajony do posiadania grzesznego biskupa. Udajemy, mówimy: „mój biskup jest święty”. Nie, to tylko czerwona czapeczka – wszyscy jesteśmy grzesznikami. Ale kiedy paplanina rośnie, i odbiera człowiekowi sławę, to nie będzie on mógł rządzić. Stracił sławę nie z powodu samego grzechu, który jest grzechem – jak grzech Piotra, jak mój, jak twój – ale z powodu gadaniny ludzi. Przyjąłem rezygnację metropolity Paryża nie tyle na ołtarzu prawdy, co na ołtarzu hipokryzji – zaznaczył.

„Dobrze jest widzieć braci”

W trakcie spotkania rosyjska dziennikarka zapytała papieża o perspektywę spotkania z patriarchą Cyrylem. Franciszek zdradził, że w przyszłym tygodniu przyjedzie do niego metropolita Hilarion, aby uzgodnić możliwy termin. Zauważył też, że podczas tego typu braterskich spotkań nie ma protokołów, gdyż – jak wyjaśniał – nie są one potrzebne.

– Dobrze jest widzieć braci, którzy spierają się ze sobą, ponieważ należą do tej samej matki, Matki Kościoła, ale są trochę podzieleni, niektórzy z powodu dziedzictwa, inni z powodu historii, która ich podzieliła. Powinniśmy starać się iść razem, pracować i podążać w jedności i dla jedności. Jestem wdzięczny Hieronimowi, Chryzostomowi i wszystkim patriarchom, którzy mają to pragnienie, aby iść razem – powiedział papież.

Zacytował prawosławnego teologa Jana Ziziulasa, który stwierdził kiedyś: „Na końcu czasów odnajdziemy jedność”. – Ale też nie możemy stać w miejscu i czekać, aż teologowie dojdą do porozumienia. Mówi się, że Atenagoras powiedział do Pawła VI: „Umieśćmy wszystkich teologów na wyspie, aby dyskutowali, a my razem pójdźmy gdzie indziej”. To oczywiście żart. Niech teologowie kontynuują badania, to jest nam potrzebne i prowadzi nas do lepszego zrozumienia, jak odnaleźć jedność. W międzyczasie jednak podążajmy naprzód razem, modląc się oraz okazując wspólnie miłosierdzie – zachęcał Franciszek.

Przywołał przykład Szwecji, gdzie działają razem luterańska i katolicka Caritas. – Możemy to zrobić pracując razem i modląc się razem. Reszta, co do której nie pojmujemy, co uczynić, należy do teologów – mówił.

Przeczytaj też: Franciszek na Lesbos: Historia uczy, że zamknięcie i nacjonalizm prowadzą do katastrofalnych skutków

KAI, DJ