Patrzę na Syjon i zastanawiam się: czyżby Izajasz dramatycznie się pomylił?

Ks. Grzegorz Michalczyk, komentarz do czytań

Roraty - jeden z symboli Adwentu, którym nieodłącznym elementem jest lampion adwentowy. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press

Roraty - jeden z symboli Adwentu, którym nieodłącznym elementem jest lampion adwentowy. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press

Źródło: Alateia

Ks. Grzegorz Michalczyk - 27.11.22


Kyrylo Glivin | Shutterstock

Patrzę właśnie na „górę świątyni Pana”

Patrzę właśnie na „górę świątyni Pana”. W miejscu, gdzie wznosiła się świątynia jerozolimska, od trzynastu stuleci znajduje się jeden z najsłynniejszych muzułmańskich meczetów. Jak to się ma do wspaniałej przepowiedni proroka Izajasza?

Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską

Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stać będzie mocno na szczycie gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną:

«Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo pochodzi z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem». On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i sędzią dla licznych narodów.

Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny. Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pańskiej! (Iz 2,1–5).

Czytaj także:
„A Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida”. Co ma król żydowski do Chrystusa Króla? Komentarz do czytań.

Patrzę na Syjon

Kiedy piszę te słowa, patrzę właśnie na górę, o której 2700 lat temu myślał prorok Izajasz. W pierwszą niedzielę Adwentu słyszymy w kościołach słowa jego proroctwa: „Góra świątyni Pana wystrzeli ponad pagórki… Wszystkie narody do niej popłyną (…) chodźcie, wstąpmy na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba”.

Syjon, wznoszący się jako znak pokoju między narodami. Symbol jednoczący wszystkich wokół Jedynego Boga. Miejsce pojednania, na zawsze wolne od przemocy, gwałtu i wojny. Jakże porywająca wizja!

Patrzę właśnie na „górę świątyni Pana”. Nie ma tam jednak świątyni. I nie ma mnogich ludów, które chcą wstąpić „na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba”.

Nie ma świątyni, jest meczet

Tak w ogóle, na świątynną górę można wejść najwyżej na kilka chwil, zaledwie dwa razy w ciągu dnia. Wcześniej trzeba poddać się kontroli bezpieczeństwa, przejść przez bramkę, pokazać bagaż.

„Mnogie ludy”, nawet gdyby bardzo chciały, nie mogłyby się tam dostać. Na górę, o której prorokował Izajasz, mogą dziś bez problemu wejść tylko muzułmanie. W miejscu, gdzie wznosiła się świątynia jerozolimska, od trzynastu stuleci znajduje się bowiem jeden z najsłynniejszych muzułmańskich meczetów, niedostępny dla tych, którzy nie podzielają wiary w Allaha i w jego proroka.

Kilka lat temu, podczas mojego pobytu w Jerozolimie, ze świątynnego wzgórza wybiegło trzech uzbrojonych mężczyzn. Zastrzelili dwóch młodych izraelskich policjantów, strzegących wejścia na plac świątynny. Sami również zginęli.

„Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny”… Czyżby wielki Izajasz dramatycznie się pomylił?

Czytaj także:
Jedyne kryterium na Sądzie Bożym. Z czego rozliczy nas Jezus? (komentarz do Słowa Bożego)

Nie ma pokoju

Ileż nadziei związanych było z Syjonem, górą świątyni Pana… Była przecież szczególnym miejscem Jego obecności, przybytkiem, mieszkaniem Najwyższego. „Pan bowiem wybrał Syjon, tej siedziby zapragnął dla siebie: To jest miejsce mego odpoczynku na wieki, tu będę mieszkał, bo tego pragnąłem dla siebie” (Ps 132).

Paradoksalnie, dziś jest to jedno z najbardziej znanych na świecie miejsc, przypominających o dramatycznych podziałach politycznych, etnicznych i religijnych, wobec których ludzie wydają się być bezradni. Nie przekuto „mieczy na lemiesze, a włóczni na sierpy”. Nie nastał spodziewany pokój. Gdzie więc szukać źródeł nadziei?

Nowe Jeruzalem

Przynoszący nam Izajaszowe proroctwo Adwent kieruje nasze spojrzenie w tę właśnie stronę. Ukazuje źródło nadziei w spotkaniu z przychodzącym Panem. Tym, który przebywał na Syjonie. Tym, który stał się Emanuelem – Bogiem z nami, zamieszkując wśród nas. I tym, który przyjdzie u kresu naszej historii, by zainaugurować „nowe niebo i ziemię nową” i ukazać „miasto święte, Jeruzalem nowe”.

Czy wtedy spełni się ostatecznie wizja Izajasza? Zapewne tak. Jednak patrząc z nadzieją w eschatologiczną przyszłość, nie możemy jako chrześcijanie zapomnieć o wydarzeniu, które już stało się naszym udziałem. Spełniło się w naszym życiu.

„Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do Pośrednika Nowego Testamentu – Jezusa (…). Dlatego też otrzymując niewzruszone królestwo, trwajmy w łasce, a przez nią służmy Bogu ze czcią i bojaźnią!” (Hbr 12).

A więc to już! Podeszliśmy do Syjonu. „Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem…” (Ps 122).

Czytaj także:
Bóg dopuszcza oczyszczenie, by ukazać to, co prawdziwe i święte (komentarz do czytań)