Wojenne piekło kobiet – beatyfikacja 10 elżbietanek

Beatyfikowane elżbietanki. Fot. selzbietanki.com

Beatyfikowane elżbietanki. Fot. selzbietanki.com

Źródło: "Więź"

Katarzyna Jabłońska 11 czerwca 2022

Napaść Rosji na Ukrainę i zbrodnie wojenne, jakich dopuszczają się rosyjscy żołnierze wobec Ukraińców, a zwłaszcza Ukrainek, nadaje dzisiejszej beatyfikacji dziesięciu zakonnic ze Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety dodatkowy wymiar. Wszystkie one zginęły w 1945 r. z rąk sowieckich żołdaków, kiedy usiłowały bronić własnej godności lub godności i życia innych.

Dzisiejsze błogosławione to siostry: s. Maria Paschalis Jahn, s. Maria Edelburgis (Julianna) Kubitzki, s. Maria Rosaria (Elfrieda) Schilling, s. Maria Adela (Klara) Schramm, s. Maria Sabina (Anna) Thienel, s. Maria Sapientia (Łucja) Heymann, s. Maria Melusja (Marta) Rybka, s. Maria Adelheidis (Jadwiga) Töpfer, s. Maria Felicitas (Anna) Ellmerer, s. Maria Acutina (Helena) Goldberg.

Były w większości Ślązaczkami, a samo zgromadzenie właśnie na Śląsku miało swój początek. Zostało założone w Nysie i było tam pierwszym rodzimym zgromadzeniem, powstałym po kasacie zakonów przez rząd pruski w 1810 roku. Rozpoczęło swą działalność w roku 1842 jako „stowarzyszenie dla terenowej pielęgnacji chorych, a z czasem zostało przekształcone w zgromadzenie zakonne. Powstało z inicjatywy Doroty Klary Wolff, do której wkrótce dołączyły Matylda Merkert i jej rodzona siostra Luiza Maria Merkert oraz Franciszka Werner. Głównym celem, jaki sobie wytyczyły, była bezinteresowna służba najbardziej potrzebującym, zwłaszcza cierpiącym i chorym, w ich własnych mieszkaniach, bez względu na wiek, stan i wyznanie”. Można więc uznać, że były – jak inna błogosławiona, Hanna Chrzanowska – prekursorkami pielęgniarstwa społecznego oraz opieki paliatywnej.

Elżbietańskie męczenniczki to w większości zwyczajne kobiety, które do zakonu wstąpiły z miłości do Boga i człowieka. Często pochodziły z ubogich rodzin. Były pielęgniarkami, opiekunkami chorych, ludzi starych i potrzebujących, katechetkami dzieci, wychowawczyniami ubogich dziewcząt, a także służących, których los, kiedy nie mogły już być użyteczne, stawał się zazwyczaj tragiczny.

Piękne i bestie

Historia każdej błogosławionej to osobna przejmującą opowieść. Rekonstruuje je w swojej książce „Dziesięć panien mądrych. Męczenniczki elżbietańskie” o. Zdzisław Józef Kijas. Przywołuje w niej zeznania świadków zbrodni Sowietów. Oto relacja jednego z nich: ,,Rosjanie wdarli się do miasta jak powódź. Najpierw zażądali zegarków i innych wartościowych przedmiotów, wymuszali przyniesienie wina mszalnego. Opętani żądzą chciwości rekwirowali monstrancje i kielichy […]”.

Jeden ze świadków tamtych wydarzeń wspominał „o gwałtach na mieszkankach, począwszy od dwunastoletniej dziewczynki aż po prawie dziewięćdziesięcioletnią kobietę. Życie straciła również dziewięcioletnia dziewczynka, która stanęła przed swoją matką, pragnąc uchronić ją przed gwałtem”. Żołdacy nie oszczędzali także zakonnic. Te, które się broniły, były bite, również kolbami karabinów, i kopane, niektóre zabijano, inne prawie nieprzytomne zabierano i maltretowano w zbiorowych gwałtach. To spotkało m.in. s. Marię Rosarię (Elfriedę) Schilling. Jej tragedia miała miejsce w Nowogrodźcu.

Elżbieta Adamiak Kobiety w Biblii

Ojciec Kijas przywołuje drastyczną relację świadka tego zdarzenia: „Rozpętało się dzikie piekło [..]. Wieczorem, około 8.00, przyszły te straszne postacie i złapały siostrę M. Rosarę. Ona dzielnie się broniła dopóki nie pochwycono jej z trzech stron równocześnie. Dzicy żołdacy wywlekli ją na zewnątrz. Diaboliczny komendant kazał ją przywlec do siebie. Ponad trzydziestu bolszewików gwałciło ją godzinami. Wróciła późnym wieczorem zalana krwią, z ranami na głowie i wewnętrznym krwawieniem. Obawiając się o jej życie (zanikał jej puls) ks. Rust udzielił rozgrzeszenia. Stan zmaltretowanej poprawił się na tyle, że z trudem i bardzo krótko mogła opowiedzieć o tym, co się stało. Następnego wieczora, czyli 23 lutego 1945 r., na plebanię ponownie wdarli się czerwonoarmiści. Prześmiewali się z zebranych. Komendant wrócił i przygrywając na akordeonie szyderczo powiedział, wskazując siostrę M. Rosarię: «Córeczka wykończona»”.

Następnego dnia s. Maria Rosaria została zastrzelona. Trzeba tu dodać, że beatyfikowane elżbietanki miały szansę uciec przed sowieckimi żołnierzami, proponowały im to przełożone, wieści o barbarzyństwie czerwonoarmistów szybko się rozprzestrzeniały. Zakonnice postanowiły jednak zostać ze swoimi podopiecznymi – chorymi, rannymi, starcami i niepełnosprawnymi. Ich czerwonoarmiści również nie oszczędzali. Na przykład w Nysie podłożono ogień w piwnicy w budynku domu starców prowadzonym przez elżbietanki, w wyniku czego niemal wszyscy jego pensjonariusze zginęli w płomieniach.

Barbarzyńscy wyzwoliciele

Okrucieństwa armii czerwonej, wkraczającej na wyzwalane spod niemieckiej okupacji tereny Polski oraz innych krajów Europy Wschodniej, budzą nie mniejsza grozę, niż te dokonywane przez hitlerowskie Niemcy w trakcie II wojny światowej. Wyzwoliciel okazał się kolejnym bestialskim najeźdźcą. Zbrodnie czerwonoarmistów były w czasach komunistycznych przemilczane, dlatego proces beatyfikacyjny zakonnic mógł się rozpocząć dopiero po 1989 r.. Na szczęście Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety utrwaliło relacje świadków męczeństwa członkiń swojej wspólnoty.

Losy i cierpienie elżbietanek ze Śląska wskazują na tragedie i dramaty milionów kobiet i dziewcząt gwałconych i często zabijanych przez wojennych oprawców w każdym zakątku świata. Te zbrodnie dokonywane są obecnie niemal tuż obok nas – w najechanej przez Rosję Ukrainie.

„Te dziesięć sióstr beatyfikowanych jako męczenniczki – pisze o. Kijas – to w pewnym sensie reprezentantki całej rzeszy kobiet-męczenniczek. Samych sióstr elżbietanek zginęło kilkadziesiąt. Żołnierze radzieccy zamordowali setki sióstr z innych zgromadzeń i tysiące świeckich kobiet. Wybrano te dziesięciu sióstr z tego względu, że na temat ich życia i śmierci zachowało się najwięcej materiału dowodowego, na podstawie którego można wykazać, że faktycznie poniosły męczeńską śmierć, że były gotowe oddać swoje życie i że ich oprawcy motywowani byli nienawiścią do wiary.

Warto przypomnieć, że siostry elżbietanki to nie jedyne kandydatki na ołtarze z grona ofiar żołnierzy radzieckich. Toczy się np. proces sióstr katarzynek zamordowanych w podobnych okolicznościach na Warmii, gdzie Armia Czerwona wkroczyła jeszcze wcześniej. Kobiet-męczenniczek jest dużo więcej”.

Przeczytaj też: Walka naszych z tamtymi czy dobra ze złem?

Katarzyna Jabłońska absolwentka Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, krytyk filmowy. Redaktor kwartalnika „Więź”, w latach 1997-2017 była sekretarzem redakcji. Współautorka felietonu filmowego „Ksiądz z kobietą w kinie” (z ks. Andrzejem Lutrem). Współautorka i współredaktorka książek, m.in. „Szału nie ma, jest rak” i „Żyć aż do końca. Instrukcja obsługi choroby” (z ks. Janem Kaczkowskim), „Wyzywająca miłość. Chrześcijanie a homoseksualizm”, „Między konfesjonałem a kozetką”. Należy do Zespołu Laboratorium „Więzi”.