Tora Matot/Masei

Ostatni przystanek

Matot/Masei, Lb 30:2 - 36,13

Trudne dziś przede mną stoi zadanie - mam przedstawić najważniejsze, dla mnie, wątki z dwóch czytań. Musimy się liczyć z uwarunkowaniami kalendarza żydowskiego, zatem w tym roku połączone zostają dwa ostatnie czytania z Księgi Liczb, musimy bowiem "zdążyć" do święta Simchat Tora, kiedy to kończy się roczny cykl czytania Tory, a zaczyna się nowy - startujemy od Księgi Rodzaju.

Ponadto zamykamy Księgę Liczb, by w przyszłym tygodniu rozpocząć Księgę Powtórzonego Prawa - zupełnie odmienną w charakterze i tematyce.

Kończy się również wędrówka ludu Izraela. Stąd drugie czytanie rozpoczyna się rekapitulacją całej trasy odbytej przed wędrujących.

Ale zanim do tego dojdzie, Izraelici zatrzymują się po raz ostatni przed wejściem do Ziemi Obiecanej. Ustalone zostają prawa regulujące składanie przysiąg i zobowiązań. Inne dla mężczyzn, inne dla kobiet. Te dla mężczyzn są sformułowane krótko i jasno: "Jeżeli mężczyzna złoży Wiekuistemu ślub albo przysięgę, zobowiązując się do wstrzemięźliwości, to niech nie łamie swego słowa, lecz wykona wszystko, co wychodzi z jego ust" (30,3).

Ślub złożony Bogu (hebr. nedar ) musi być dotrzymany. Zapisane jest to w przykazaniu o nieużywaniu Imienia Boskiego nadaremno. Z przysięgi można się symbolicznie uwolnić podczas modlitwy w wigilię Jom Kipur.

Z kobietami rzecz nie przedstawia się tak prosto - jeśli kobieta jest na tyle młoda, że mieszka jeszcze "w domu swego ojca", a ojciec usłyszy podjęte przez nią zobowiązanie i nie wyrazi sprzeciwu, jej zobowiązanie pozostaje ważne. Jeżeli natomiast ojciec wyrazi głośno swoje obiekcje, zobowiązanie może być anulowane: "Wiekuisty jej odpuści, gdyż jej ojciec się sprzeciwił" (30,6). Podobnie jeśli kobieta jest zamężna - gdy mąż nie wyraża obiekcji, jej śluby są ważne, jeśli zaś "sprzeciwi się jej w dniu, gdy usłyszy o tym", jej ślub jest unieważniony.

Zupełnie inaczej w przypadku wdów i rozwódek - jeśli złożą Bogu zobowiązanie wstrzemięźliwości, muszą zobowiązania dotrzymać. "To są przepisy, które nadał Wiekuisty Mojżeszowi, dotyczące spraw między mężem a jego żoną, między ojcem a jego córką jeszcze niezamężną, gdy w swojej młodości przebywała w domu swego ojca" (30,17).

Średniowieczny komentator Raszi jest zdania, że sformułowanie "w swojej młodości" (właściwie powinno być: "ze względu na swój młody wiek") wyłącza z przepisu zarówno bardzo młode dziewczęta - jako że ich zobowiązania w ogóle nie mają mocy wiążącej - jak i dziewczyny, która już osiągnęła wiek dojrzałości. A zatem dorosła kobieta nie podlega prawnej kontroli ze strony swego ojca, nawet jeśli mieszka w jego domu, a ojciec nie może anulować jej zobowiązania wstrzemięźliwości.

Co wynika z tego przepisu? Przede wszystkim to, że kobieta mogła na własną rękę i z własnej woli złożyć np. nazyrejskie śluby czystości. I w tym była autonomiczna. Natomiast - zgodnie z właściwym dla owego czasu rozumieniem relacji między ojcem a córką i między mężem a żoną - mężczyzna miał nad kobietą władzę. Władza ta została zresztą złagodzona przez późniejsze przepisy rabiniczne: jeśli mąż podejmie zobowiązanie, które na dłużej zakłóca wygodę żony (np. nie może ona spożywać pewnych pokarmów lub nosić klejnotów czy też odwiedzać rodzinę) - powinien umożliwić jej rozwód (jeśli ona tego pragnie), gdyż jego działania czynią jej życie niekomfortowym.

Ciekawe, że czytanie nic nie mówi o kobietach, które nie wyszły za mąż. Czyżby było ich tak niewiele, że nie warto formułować dla nich przepisu?

W kolejnym czytaniu powraca sprawa pięciu córek Selofchada, które wywalczyły sobie prawo do dziedziczenia ziemi po zmarłym ojcu. Teraz jednak następują pewne uściślenia - głos zabierają "naczelnicy rodów z rodziny synów Gileada, syna Machira, syna Manassesa z rodziny synów Józefa" (36,1). Obawiają się, że jeśli córki Selofchada wyjdą za mąż poza swoim plemieniem, ziemia "podąży" za nimi, a wobec tego dziedzictwo plemienne zostanie uszczuplone. Wiekuisty uznał tę rację i nakazał modyfikację prawa - niechaj wychodzą za mąż za kogo chcą, ale tylko w obrębie swojego plemienia. Dziewczęta usłuchały - wyszły za mąż za synów swoich stryjów.

Na pierwszy rzut oka widać, że ich świeżo nabyte prawo zostało poważnie ograniczone. No cóż, jak - o wiele później powiedział Hegel - wolność to zrozumiana konieczność. Jednak i tak córki Selofchada ostatecznie zyskały. Gdyby się nie upomniały o swoje dziedzictwo, nie miałyby nic. A wraz z nimi pozostałaby cała kategoria wykluczonych - sierot (dziewcząt i kobiet) pozbawionych dziedzictwa.

I czy nie jest tak, że oba te fragmenty dotyczące kobiet regulują w istocie współżycie społeczne - z czegoś trzeba przecież niekiedy zrezygnować dla dobra rodziny, gminy, społeczności. Ale do dziś jest tak, że tymi rezygnującymi są na ogół kobiety.

Bella Szwarcman-Czarnota